Manchester bardzo długo męczył się z Anderlechtem Bruksela w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinału Ligi Europy, a wynik 1:1 oznaczał, że zwycięzcę tego dwumeczu miała wyłonić dogrywka. Ale jeszcze w końcówce podstawowego czasu na fanów "Czerwonych Diabłów" spadła fatalna informacja o kontuzji ich ulubieńca i najlepszego napastnika Zlatana Ibrahimovicia.
Szwed do 90. minuty był bardzo aktywny i starał się przesądzić o wygranej i awansie swojej ekipy. Ale niestety miał wielkiego pecha. Już w doliczonym czasie gry wyskoczył do główki i bardzo niefortunnie wylądował. Nie usztywnił kolana, a staw wygiął się nienaturalnie, w drugą stronę, niż powinien. Wszystko to wyglądało doprawdy makabrycznie. Szwed od razu upadł na murawę z grymasem bólu na twarzy i nie był w stanie kontynuować gry. Przed oczami wielu fanów zapewne pojawiła się niemalże bliźniacza sytuacja sprzed ponad roku, gdy w podobnych okolicznościach dramatycznego urazu doznał obrońca Chelsea Kurt Zouma. U niego też doszło do mocnego przeprostu kolana, a badania wykazały zerwanie więzadła krzyżowego. Francuz wrócił do gry dopiero po zabiegu i dobrych kilku miesiącach rehabilitacji.
Jeśli to samo spotkało Ibrahimovicia, to czeka go bardzo długi rozbrat z piłką. A w tym wieku (35 lat) niewykluczone, że Szwed zdecyduje się zakończyć piłkarską karierę. Nadzieją dla fanów United może być fakt, że po kilku minutach interwencji sztabu medycznego napastnik "Czerwonych Diabłów" zdołał o własnych siłach opuścić boisko mocno utykając. Bardziej szczegółowe badania przejdzie on zapewne dziś i wtedy też usłyszymy diagnozę dotyczącą jego urazu.