Molde FK - Legia Warszawa 3:2 w 1/16 finału Ligi Konferencji Europy
Piłkarze Molde od pierwszych minut z impetem rzucili się na „Wojskowych”, którzy wyglądali tak, jakby byli zaspani. Norwegowie wchodzili w pole karne wicemistrza Polski jak w masło, stwarzając sytuację za sytuacją. Gorzej, że je wykorzystywali. Już po 24 minutach gry było 3:0 dla gospodarzy i wyglądało na to, że warszawianom ciężko będzie się w tej sytuacji podnieść. Legia była kompletnie sparaliżowana, do końca połowy nie wykonała nawet jednej groźniejszej akcji. Molde wręcz przeciwnie – spokojnie mogło podwyższyć prowadzenie.
To tu Molde ma największe problemy. Legia wykorzysta słabości Norwegów?
W przerwie w szatni Legii musiało być gorąco. Trener Kosta Runjaić zaryzykował, ponieważ wykonał aż cztery zmiany w przerwie. Na boisko weszli Augustyniak, Burch, Morishita i Kapustka. Szczególnie ten ostatni wniósł od razu po przerwie wiele zamieszania (miał tez pecha, bo zanotował strzał w słupek). Legia grała jednak znacznie lepiej, odważnie atakując i spychając graczy Molde do defensywy. Ofensywna gra popłaciła się, bo najpierw Josue, a potem Augustyniak strzałem głową, doprowadzili do rezultatu 2:3. I Legia dalej atakowała, miała sytuacje bramkowe. Energetyczna końcówka nie przyniosła jednak kolejnych goli. Rewanż za tydzień w Warszawie.