To są znakomite dni polskiego napastnika. O jego bramce w doliczonych minutach meczu z Salernitaną – anulowanej w absurdalnych okolicznościach przez sędziego po sygnale z VAR-u – mówiła cała Europa. Zabrano mu w ten sposób trzecie trafienie w tym sezonie Serie A: wcześniej pokonywał bramkarzy Spezii i Fiorentiny. Teraz snajper biało-czerwonych bardzo szybko dał swej drużynie prowadzenie w meczu Ligi Mistrzów z Benficą, zamieniając głową na gola wrzutkę Leandro Paredesa z rzutu wolnego.
Niewiarygodna historia: dwa nieudane karne Piotra Zielińskiego! Ale Napoli i tak wygrało w Glasgow
Po takim otwarciu wydawało się, że turyńczycy otworzą konto punktowe w tej edycji Champions League. Nie poszli jednak za ciosem, tymczasem goście konsekwentnie szukali szansy na wyrównanie. Rafa Silva trafił w słupek, Joao Mario już nie miał litości dla Mattii Perina (zastępuje kontuzjowanego Wojciecha Szczęsnego), pokonując go strzałem pod poprzeczkę z rzutu karnego. Po zmianie stron David Neres szybko dał przyjezdnym prowadzenie, które utrzymali już do końcowego gwizdka. Po stronie gospodarzy właściwie tylko strzał Milika – obronione przez Odysseasa Vlachodimosa – zagroziło bramce lizbończyków. Po dwóch porażkach Juve nadal więc bez punktu w grupie H – podobnie jak Maccabi Hajfa, z którą Stara Dama zagra u siebie 5 października, po przerwie na mecze reprezentacji.