Odpadnięcie z eliminacji w tak wczesnym etapie to byłaby dla was tragedia...
- Każdy zdaje sobie z tego sprawę. Jesteśmy na tyle doświadczoną i ograną drużyną, że nikt takiego scenariusza do siebie nie dopuszcza. Jeśli chcemy awansować do fazy grupowej, to takich przeciwników powinniśmy ogrywać. Świat się nie kończy, to pierwszy mecz. Na rewanż wyjdzie inna drużyna i mam nadzieję, że będzie to wyglądało dużo lepiej.
Nawet w sparingach wasza gra wyglądała lepiej
- Nie wiem, co się stało. Niby czuliśmy się dobrze, a jednak nie wszystko nam wychodziło. Może to przez pogodę? Bardzo lało i te podania nie były aż tak celne, jakbyśmy chcieli. Mamy tydzień i będziemy trenować te elementy, które nam dziś nie wychodziły, by w rewanżu lepiej wszystko funkcjonowało.
Jak ocenisz dyspozycję swoich kolegów z drużyny?
- Ja nie jestem od tego. Gramy całą drużyną, całą drużyną wygrywamy i przegrywamy. Nie będę oceniał swoich kolegów. Każdy widział, że nam zależało, a jednak nie wyszło.
Gdybyście dziś strzelili pięć bramek, do Tallina moglibyście się wybrać na wycieczkę.
- Może to będzie dla nas nauczka. Przed meczem myśleliśmy, że pokusimy się o więcej bramek i spokojny wyjazd do Estonii na rewanż, niestety tak się nie stało. Takie życie. Pozostaje nam walczyć w rewanżu.
Ćwielong: Świat się nie kończy
- Świat się nie kończy. W rewanżu zrobimy wszystko, aby awansować - zapowiada napastnik Wisły Piotr Ćwielong po nieudanym debiucie w tegorocznych eliminacjach do Ligi Mistrzów. "Biała Gwiazda" w czwartek zremisowała w Sosnowcu z Levadią Tallin 1:1.