"Super Express": - W piątek złożyliście w CAS wniosek o uchylenie decyzji UEFA i zabezpieczenie powództwa. Jeśli Trybunał Arbitrażowy przychyli się do waszych racji, to ?
Dariusz Mioduski: - Jeszcze dziś zostaniemy przywróceni do eliminacji Ligi Mistrzów. Ale nie ma co ukrywać - szanse na to, by tak się stało, są znikome. Przepisy regulujące tę sprawę musiałyby być jednoznaczne, a w tym przypadku nie są całkowicie klarowne. Mieliśmy dżentelmeńską umowę z UEFA, że jeśli przegramy w Komisji Odwoławczej, to poprze nas w staraniach o rozprawę w trybie przyśpieszonym w CAS. Niestety, jak przyszło co do czego, to UEFA nie zgodziła się nas wesprzeć. Jeżeli nasz wniosek o zabezpieczenie powództwa, to jest zawieszenie decyzji o walkowerze, nie zyska aprobaty sędziów, pozostanie nam walka w zwykłym trybie. Ale wówczas na werdykt przyjdzie nam czekać kilka tygodni. W każdym razie drużyna przygotowuje się do dwumeczu IV rundy eliminacji Ligi Europy z Aktobe. Jestem pewien, że piłkarze będą gotowi i odpowiednio zmotywowani na starcie z Kazachami.
Paweł Zarzeczny o Legii: Wszystkiemu winna jest pani kierownik [WIDEO]
- Jeśli CAS przyzna wam rację, to będziecie się starać o uzyskanie od UEFA odszkodowania?
- Siądziemy i zastanowimy się, o co chcemy zabiegać. Czy o odszkodowanie, czy przede wszystkim o przyznanie, że to my mieliśmy rację. Pokazujemy, że Legia jest klubem, który zabiega o poszanowanie podstawowych wartości w sporcie, nie poddaje się i do końca walczy o futbol.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail