Trener częstochowian pierwsze refleksje po spotkaniu przed kamerami TVP Sport sprowadził do tego, co… się nie do końca udało jego podopiecznym. – Pewnie chcielibyśmy – zwłaszcza w 2. połowie – lepiej przeciwstawić się Karabachowi w defensywie wysokiej – zauważał Szwarga. – Z różnych przyczyn nie byliśmy w stanie tego zrobić, ale to nie pora, by o tym mówić – dodał jednak natychmiast. A potem były już komplementy.
- Wysiłek, jaki chłopcy włożyli w obronie niskiej, jak w niej pracowali, jak się uzupełniali – to był dziś najwyższy poziom. Sposób, w jaki momentami Karabach nas zdominował, pewnie doprowadziłby do utraty kolejnej bramki, gdyby nie zasady, jakie mamy. Ogromne uznanie dla linii obronnej, ale także dla „ósemek” i dla „dziewiątek”, które w defensywie fantastycznie pracowały – podkreślał opiekun Rakowa.
Dawid Szwarga przyznał, że w środowy wieczór jego zespół dostanie odrobinę luzu w nagrodę za wykonanie arcytrudnego zadania. - Nawet jednak jeżeli dziś chłopcy wypiją po jednym piwie, to my – jako sztab – wstrzymamy się od tego. Przed nami przecież w sobotę ligowy mecz z Wartą, a potem pucharowe starcie z Arisem – przypominał. Ale też zaznaczył, że cypryjski rywal jest już „rozpoznany”.
- Nasz wysłannik oglądał go w meczu z BATE Borysów na Węgrzech. Wiemy, jak gra, na czym bazuje, jakie ma atuty – mówił. I dodał, że przed jego zespołem wciąż jeszcze wiele zadań do wykonania. - Marzymy cały czas [o Lidze Mistrzów] – podkreślił. - Oczywiście cieszymy się z tego awansu, jesteśmy już w fazie grupowej europejskich rozgrywek (Raków dzięki awansowi do 3. rundy Ligi Mistrzów ma już pewne miejsce w Lidze Konferencji Europy i co najmniej 3 mln euro – dop. aut.), ale tak naprawdę… jeszcze niczego w nich nie wygraliśmy - zakończył