FC Barcelona - Liverpool FC 3:0 (1:0)
Bramki: 26' Suarez, 76', 82' Messi
Kartki: Lenglet, Suarez, Alba - Fabinho
Barcelona: ter Stegen - Lenglet, Pique, Roberto (90+4' Alena), Alba - Busquets, Rakitić, Coutinho (61' Semedo), Vidal - Messi, Suarez (90+3' Suarez)
Liverpool: Allison - Gomez, Matip, van Dijk, Robertson- Fabinho, Milner (84' Origi), Wijnaldum (80' Firmino), Keita (24' Henderson) - Mane, Salah
Na tę rywalizację, fani z całego świata zapatrywali się z wielkim zaciekawieniem. Rywalizacja Barcelony z Liverpoolem jest hitem półfinałów Ligi Mistrzów, który spokojnie mógłby spełniać rolę meczu decydującego o triumfie w całych rozgrywkach, a nie tylko o awansie do finału.
Mimo jednostronnego wyniku i prawdopodobnie przesądzonej rywalizacji, nie można odmówić Liverpoolowi woli walki. Dominowali przez większość spotkania, ale brakowało im skuteczności. Trudno, by było inaczej, skoro grali bez nominalnego napastnika. Honory trzeba jednak oddać również Marcowi-Andre ter Stegenowi.
To właśnie niemiecki golkiper wielokrotnie znakomicie sprawdzał się między słupkami, broniąc kolejne strzały Sane, Milnera czy Salaha. Co królewskie należy oddać również Leo Messiemu. Argentyńczyk fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego ustalił wynik na 3:0! Mimo to, trzeba pamiętać, że nie takie powroty miały miejsce w ostatnich latach - zwłaszcza w meczach Barcy.
Rywalizacja z AS Roma czy PSG to przykłady, że w dwumeczu z Liverpoolem wciąż może wydarzyć się wszystko. Pytanie, czy The Reds nie będą woleli skupić się na rozgrywkach Premier League, w których wciąż mają szansę dogonić Manchester City.
Hitowe starcie rozpala emocje piłkarskich kibiców na świecie. Katalończycy na Camp Nou nie przegrali aż 31 spotkań w Lidze Mistrzów. Teraz też są faworytem. Barcelona właśnie przypieczętowała kolejny triumf w La Liga. Po wygraniu hiszpańskich rozgrywek Katalończycy mogą się teraz skupić na walce w Champions League, której nie wygrali już dawno. Ostatni raz w 2015 roku. Czy podopieczni Juergena Kloppa będą w stanie się im postawić?