„Super Express”: - Jakie były pana wrażenia po pierwszym spotkaniu?
Jerzy Dudek: - Było ono charakterystyczne dla Liverpoolu w tym sezonie. The Reds pokazali duży potencjał, który w pewnym momencie nagle siada. Tak właśnie stało się na Anfield Road. Liverpool troszkę wpadł w taki komfort, bo prowadził dwoma bramkami. Potem niekorzystny zbieg okoliczności doprowadził do tego, że ta przewaga szybko stopniała i skończyło się wysoką porażką. Później można powiedzieć, że był to już jednostronny mecz. Jednak mentalnie Liverpool w tym sezonie nie prezentuje się najlepiej. Stąd ta historyczna wygrana Realu.
- Wydaje się, że Real ma awans w kieszeni. Jak zatem podejdzie do rewanżu?
- Real jest w komfortowej sytuacji, bo ma trzy bramki przewagi. Nie przewiduję katastrofy, że coś złego może się wydarzyć. Wiadomo, że nawet w takiej sytuacji trzeba mobilizować chłopaków, bo muszę wybiegać to spotkanie. Przygotowując taktykę na ten mecz, trener wyeksponuje to, co jest dla niego najważniejsze. „Królewscy”, zresztą podobnie jak Liverpool, najlepiej prezentuje się w kontrataku. Gdyby angielski zespół był w najwyższej formie i grał u siebie, to można byłoby pomyśleć o czymś więcej. Real zacznie wysoko, trochę agresywnie, ale będzie cierpliwie czekał, aby skontrować rywala, który musi się odkryć. Liverpool nie ma wyjścia, musi zaatakować, wysokim pressingiem doprowadzić do błędów w obronie. Wiadomo, że gospodarze mają w defensywie duże problemy z rozgrywaniem piłki, popełniają błędy.
- To szansa dla angielskiego klubu?
- Liverpool może to wykorzystać. Jednak nie może sobie pozwolić na stratę gola. Wydaje się, że gdy Real zdobędzie bramkę, to zabije tym mecz. Podejrzewam, że przez minimalizm, który czasami ten zespół proponuje w tym sezonie, że nie ma tam wysokiego pressingu, intensywności, nie ma właśnie spektakularnych zwycięstw. Stąd wzięła się też ta strata punktowa do Barcelony w lidze. Dlatego myślę, że będzie to ze strony Realu ostrożny mecz, że będzie czekał na kontrataki, bo w tym czuje się najlepiej. Spodziewam się, że może skończyć się minimalnym zwycięstwem Liverpoolu, ale dalej awansują „Królewscy”.
- Niepewny jest występ Karima Benzemy, który ostatnio pauzował z powodu urazu. Choć Francuz znalazł się w kadrze na to spotkanie.
- Karim jest bardzo ważnym zawodnikiem dla Realu w ostatnich latach. Poprawił skuteczność w tych najważniejszych meczach. W tych trudnych momentach pokazywał charakter i to jak mocny jest mentalnie. Brak Benzemy byłby stratą. Jednak patrząc w jakiej jest formie, to jednak nie prezentuje się tak jak w ubiegłym sezonie. Kontuzje mają wpływ na jego formę. Brakuje mu minut, tego rytmu meczowego.
- Czy w tej sytuacji rolę lidera przejmie Vinicius Junior?
- Odpowiedzialność musi spaść na innych zawodników. Na pewno jednym z nich będzie Vinicius Junior. Wiemy jak Brazylijczyk się porusza, jakie są jego dobre strony, jak akcjami napędza zespół. Dlatego czasami i jemu jest ciężko samemu zrobić przewagę. Wszyscy czekają na jego poczynania. Jest w nim dużo jakości i wiele razy już pokazywał magię. W duecie z Benzemą w ogóle jest niemożliwy.
- Liverpool rozbił Manchester Utd 7:0, a następnie przegrał 0:1 z Bournemouth. Skąd taka huśtawka formy?
- W jednym tygodniu dostaliśmy w pigułce nastrój, który panuje w Liverpoolu. Jak się przeanalizuje spotkanie z Manchesterem, to The Red oddali osiem strzałów, z czego padło siedem goli. Ten mecz ułożył się perfekcyjnie, ale większość bramek padła z kontrataku. A potem klasyk czyli porażka 0:1. Widać, że jak jest pod górkę, to zespół ma bardzo ciężko. Popełnia dużo błędów, a potem przy próbie odrobienia strat następuje bicie głową w mur. Nie strzelony rzut karny przez Mo Salaha wszystko mówi o tym sezonie. Psychofizyczna dyspozycja Liverpoolu to jeden wielki rollercoaster.
- Menedżer Juergen Klopp zdoła zmobilizować podopiecznych?
- Na pewno będzie próbował to zrobić. Dobrze, że zawodnicy wracają po urazach, że ławka jest coraz silniejsza. Wydaje się, że przerwa reprezentacyjna jest dla tego zespołu idealna. Tyle że wielu graczy pojedzie na kadrę. Nie wiadomo, w jakiej dyspozycji wrócą. Dlatego Klopp będzie miał ciężko, a batalia o TOP 4 w Premier League jest bardzo ważna dla klubu. To bardzo istotne, aby w przyszłym sezonie znowu grać w Lidze Mistrzów. Ta huśtawka bierze się z poprzednich sezonów. Wychodzi wymęczenie zawodników, wyciskanie ich jak pomarańczy. W każdych roku grasz 60-70 meczów na najwyższych obrotach o najwyższą stawkę. W pewnym momencie przychodzi taki mentalny kryzys. I tak właśnie teraz się dzieje. Te upadki są bolesne, bo nikt na takim poziomie nie jest do nich przyzwyczajony.
- Czy Mo Salah i spółka odblokują magazynki z golami?
- Liverpool będzie chciał pokazać się z najlepszej strony na Santiago Bernabeu. Pamiętajmy, że największe problemy ma grając z zespołami z dołu tabeli, które bronią się przed spadkiem. To ich największa bolączka, że nie potrafią skruszyć obrony, wtedy nie idzie im gra pozycyjna. Gdy gra z lepszym przeciwnikiem, to miejsca i jakości jest trochę więcej. Dlatego Liverpool lepiej radzi sobie z silniejszymi zespołami. Podejrzewam, że mimo porażki 2:5 angielski zespół zaprezentuje się korzystniej. Będzie chciał się odblokować. Trudno będzie mu zniwelować te trzy gole różnicy, ale na pewno bardzo mocno utrudni Realowi awans. Salah będzie też chciał się pokazać. Tym bardziej że przed dwoma laty spekulowano o jego odejściu. To ważne rzeczy dla zawodnika. A Liverpool będzie chciał troszkę osłodzić kibicom, którzy cierpliwie przeżywają te huśtawki formy.
Listen on Spreaker.