"Kosa" przeżywa na Wyspie Afrodyty drugą młodość. Wprawdzie wysokość jego kontraktu nie jest na poziomie Ligi Mistrzów (zarabia około 250 tysięcy euro netto), ale pomocnik mistrza Cypru gra jak za dawnych lat. Gracze APOEL-u trochę narzekali na to, że przed meczem Hiszpanie traktowali ich lekceważąco, co widać było choćby przy powitaniu na murawie. Ironiczne uśmieszki i uwagi pod adresem Cypryjczyków tak rozsierdziły tych ostatnich, że APOEL od pierwszej minuty grał, jakby walczył o życie.
Kosowski lepszy od "milionerów"
"Cypryjczycy, kierowani przez najlepszego swojego piłkarza - Kamila Kosowskiego, zupełnie zaskoczyli Atletico" - pisały wczoraj hiszpańskie media. A największe gwiazdy klubu z Madrytu, Diego Forlan i Sergio Aguero, w sumie warci około 70 milionów euro, w żaden sposób nie potrafili sobie poradzić z dyrygowanym przez "Kosę" APOEL-em.
Jeszcze przed meczem poczytny dziennik "El Mundo" napisał, że jeśli chodzi o cypryjski zespół, to wielką pozytywną niespodzianką Ligi Mistrzów może być Polak Kosowski. Już pierwsze spotkanie pokazało, że Hiszpanie mogą mieć rację, bo "Kosa" grał w Madrycie bez żadnych kompleksów.
Remis za grube tysiące euro
I to głównie dzięki świetnej postawie Polaka APOEL zarobił pierwsze pieniądze w Lidze Mistrzów. Remis w Madrycie oznacza, że na konto mistrza Cypru wpłynie 400 tysięcy euro. A szansa zarobienia kolejnych pieniędzy już 30 września. W drugiej kolejce "Kosa" i spółka będą podejmować u siebie Chelsea Londyn!