Zainteresowanie tym meczem graniczyło z szaleństwem. Po raz ostatni Polska zwariowała w podobny sposób na punkcie futbolu, gdy reprezentacja walczyła z Norwegią w 2001 roku o awans do finałów mistrzostw świata w Korei i Japonii. I wtedy, i teraz nie można było zdobyć biletów. Na obu meczach po prostu wypadało się pokazać.
Politycy i aktorzy
W loży dla VIP-ów na stadionie Wisły pojawił się były premier Jan Krzysztof Bielecki, umiarkowany optymista - typował 2:2 dodając: - "0:0 też wziąłbym w ciemno". Z kolei wicepremier obecnego rządu, Jerzy Hausner, wręcz tryskał optymizmem, twierdząc że będzie 2:0 dla gospodarzy. Ostrożniejszy był za to generał Mieczysław Bieniek, niedawno jeszcze dowodzący polskimi wojskami w Iraku. Znalazł nawet pewne analogie ze swoim wojskiem.
- Myślę, że Wisła ma równie trudne zadanie, jak trudna jest nasza misja w Iraku - zauważył.
Piękna aktorka, Renata Gabryjelska, podeszła do zagadnienia od innej strony. Typując wynik (2:1 dla Wisły) dodała, że żaden z piłkarzy Realu jej nie... podnieca. W porównaniu z nimi bezkonkurencyjny jest jej mąż - Stanisław Tyczyński, szef Radia RFM, towarzyszący jej na stadionie.
- Bez względu na wynik to będzie najwspanialsze spotkanie piłkarskie, jakie widzieli polscy kibice od czasów Wembley - zapewniał w środowy wieczór prezes Wisły, Tadeusz Czerwiński.
Dla Hiszpanów miał to być tylko jeden z meczów na drodze do Ligi Mistrzów, gdy pod koniec ubiegłego sezonu niespodziewanie przegrali walkę o miejsce gwarantujące awans bez konieczności gry w eliminacjach.
Przykład z kosmosu
Po kilku minutach nie było wątpliwości, że "galaktyczni" piłkarze nie zlekceważyli Polaków. Real dominował na boisku, a Wisła robiła, co mogła, próbując szukać swojej szansy w kontratakach. Gospodarze grali, jak potrafili najlepiej, ale przeciwko sobie mieli po prostu lepszych piłkarzy. Może i w ubiegłym roku Real przechodził kryzys, ale to nadal drużyna o fantastycznym potencjale, wciąż za silna dla mistrza Polski. I zryw Wisły na początku drugiej połowy nie był w stanie odmienić obrazu meczu.
Piłkarzy Henryka Kasperczaka trzeba pochwalić za to, że nie przestraszyli się sławnego Realu. Zagrali naprawdę dobrze. Mecz, obfitujący w mnóstwo sytuacji strzeleckich, wszystkim bardzo się podobał. Gdyby upilnowali Morientesa, może spotkanie zakończyłoby się bezbramkowym remisem. Może... Na więcej, w konfrontacji z "Królewskimi", Wisły nie było stać.
Tadeusz Czerwiński pytany o szanse Wisły na pokonanie Realu powiedział, że odkąd Amerykanie wylądowali na Księżycu, wszystko jest możliwe. Zapomniał dodać, że było to przed 35 laty i od tamtej pory nikomu już się więcej to nie udało. Podobnie jest z polskim futbolem. Liga Mistrzów wydaje się ciągle odległa jak Księżyc. Niby Legia i Widzew już kiedyś występowały w tych elitarnych rozgrywkach. Ale to było tak dawno, że coraz mniej kibiców o tym pamięta.
Powiedzieli po meczu
PIŁKARZE:
David Beckham:
- Jestem bardzo usatysfakcjonowany wynikiem. Wejście Morientesa było znakomite. To fantastyczny piłkarz i dlatego tak kochają go kibice Realu.
Zinedine Zidane:
- Uważam, że ten rezultat przesądził, kto awansuje do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Wisła próbowała nas zaskoczyć, a jeden z jej zawodników miał wielką szansę pokonać Casillasa w pierwszej połowie.
Fernando Morientes:
- To był ciekawy mecz i denerwowałem się oglądając go z ławki. Uważam, że walczyliśmy mocno i czujemy się trochę zmęczeni. Właśnie udowodniłem, że zawodnik, który wchodzi na zmianę na boisko, może wygrać mecz. Spłaciłem dług Realowi. Strzeliłem temu zespołowi dwie bramki gdy grałem dla Monaco. Teraz zdobyłem też dwie dla "Królewskich".
Tomasz Kłos:
- Byliśmy zmęczeni po meczu z Polonią, ale trudno tym usprawiedliwiać naszą dzisiejszą grę. Trzeba się przyzwyczaić do grania co trzy dni. Gdybyśmy trafili na nieco słabszą drużynę, pokusilibyśmy się o awans.
Kalu Uche:
- Jestem zadowolony z siebie. Nie ma problemu. Przegraliśmy 0:2, ale przygotujemy się lepiej na mecz rewanżowy.
Maciej Żurawski:
- Nie wiem, co mam powiedzieć po takim meczu. Zagraliśmy dobrze, ale nie ma się z czego cieszyć, skoro zakończyło się dwubramkową porażką. Liczyłem, że dowieziemy remis i do Madrytu pojedziemy w lepszych nastrojach. Niestety, takie zespoły jak Real każdy błąd bezlitośnie wykorzystują. Gdybyśmy dziś, a nie przed rokiem, grali z Anderlechtem, jestem pewny, że ogralibyśmy ich.
ARTYŚCI:
Jan Nowicki (aktor):
- Jest bardzo piękna pogoda, czuję się dobrze, bo jestem opalony, wróciłem znad Balatonu, kupiłem świetne wina. Właśnie mam zmrożone białe, którego się napiję... A wy chcecie o piłce?
To, co mówię, jest bardzo związane z meczem. Obserwowałem dwie drużyny, z których jedna była lepsza i strzeliła dwie bramki. Nasi nie dali plamy, bardzo ładnie zagrali. Ładnie się zachowała też publiczność. Mecz był dżentelmeński, może nawet za bardzo. Może należałoby zachować się ostrzej, zagrać na pograniczu faulu. No, ale my mamy w stosunku do gwiazd pewną czołobitność.
Cóż, napiję się białego wina, ale nie jestem wariatem, żeby z tego powodu, że przegraliśmy dwa do zera, przeżywać dramat. Musimy dotrzeć do czołówki europejskiej w wielu dziedzinach, nie tylko w piłce nożnej.
Jerzy Pilch (pisarz):
- Spodziewałem takiego rezultatu. Wiedziałem, że tu nie będzie wielkich sensacji, a już na pewno w nadziejach, jakie pokładaliśmy w zwycięstwie Wisły. Bo to niemożliwe. Wisła jest bardzo dobrą drużyną, ale tylko na naszą szerokość geograficzną. A tu przyjechał Real, w dodatku ma Roberto Carlosa jako obrońcę. To jest sworzeń drużyny. Dziwię się, że tego Polacy nie zauważyli. Kasperczak powinien to spostrzec, nie tylko Zidane'a czy Beckhama, bardzo dobrego zresztą. Pierwsza decydująca bramka padła z jego podania. Było widać po pierwszych 15 minutach, że Wisła nie ma szans. Za dobrzy zawodowcy przyjechali.
Fajne i dobre było w tym meczu to, że był to mecz bez jednej żółtej kartki, że to był mecz elegancki. Że najlepszy europejski styl gry Realu Wisła podjęła i że nie poszła na brutalność. Ale przegrała dwoma bramkami na swoim boisku. A to, nie ukrywajmy, jest klęska. Sednem sportu jest niespodzianka, ale sensem sportu jest pewien porządek logiczny. Od czasu do czasu niespodzianki się zdarzają. Tu były jednak marne szanse na niespodzianki.
Ja nie jestem bardzo zmartwiony jako kibic Cracovii, która przegrała z Górnikiem Łęczna, nie z Realem Madryt!
Momenty były:
- Pierwsza interwencja (3. min)
- Roberto Carlos wbiega z lewej strony w pole karne i groźnie strzela, ale Majdan broni.
- Zamach na sędziego (3. min)
- obok sędziego asystenta wybucha petarda rzucona przez kibiców Wisły.
- Franek nie zdążył (10. min)
- piękna akcja gospodarzy. Żurawski dośrodkowuje z lewej strony, ale Frankowski nie zdołał dojść do piłki.
- Helguera z daleka (19. min)
- Helguera uderza piłkę spoza pola karnego, obok słupka.
- Casillas na raty (26. min)
- Zieńczuk groźnie strzela zza linii pola karnego. Casillas z trudem broni, wypuszczając piłkę.
- "Baszczu" zdążył (30. min)
- Ronaldo pięknie wypuszcza z lewej strony Zidane'a. Jego strzał w ostatniej chwili blokuje Baszczyński i piłka przechodzi nad poprzeczką.
- Uche, czemu nie technicznie? (32. min)
- do zbyt krótko wybitej przez obrońców Realu piłki dopada w polu karnym Uche, ale zamiast technicznie strzela mocno wprost w nogi Casillasa.
- Zamarły serca (35. min)
- po dośrodkowaniu Raula z prawej strony piłkę wybijał Głowacki tak niefortunnie, że ta o centymetry minęła słupek bramki Majdana.
- Majdan bez trudu (38. min)
- mocny strzał Ronaldo zza pola karnego i pewna obrona Majdana.
- Jeszcze raz Majdan (42. min)
- bardzo mocny strzał Roberto Carlosa spoza pola karnego i bramkarz Wisły znów na posterunku.
- Próba Cantoro (46. min)
- strzał Cantoro zza pola karnego przeszedł koło słupka.
- Szkoda, że w środek (49. min)
- Casillas łapie piłkę po mocnym strzale Żurawskiego w środek bramki.
- Mijailovic uratował (50. min)
- Mijailovic wybija piłkę z linii bramkowej po strzale głową Helguery.
- Rajd Żurawia (51. min)
- wspaniałe przejście Żurawskiego lewą stroną i mocny strzał zza pola karnego minimalnie niecelny.
- Ronaldo zatrzymany (54. min)
- Kłos w ostatniej chwili zablokował strzał Ronaldo.
- ...drugi raz (55. min)
- Majdan wygrywa pojedynek z Raulem pięć metrów przed swoją bramką.
- Było blisko (59. min)
- piekielnie silny strzał Szymkowiaka z rzutu wolnego. Casillas przenosi piłkę nad poprzeczką.
- Znów Kłos ratownikiem (65. min)
- w bardzo groźnej sytuacji Kłos blokuje strzał Zidane'a po podaniu Ronaldo z prawej strony.
- 0:1 - Morientes uciekł obronie
- po podaniu Beckhama z prawej strony Morientes z kilku metrów posyła piłkę do bramki, dając gościom prowadzenie.
- "Becks" go zaskoczył (86. min)
- strzał Beckhama z 20 metrów z trudem broni Majdan.
- 0:2 - do pustej bramki (90. min)
- podanie z prawej strony od Roberto Carlosa Morientes bez trudu zamienia na drugą bramkę dla Realu. Nikt za nim nie nadążył...