Bayern Monachium dał wydrzeć sobie zwycięstwo i zaledwie zremisował z Juventusem Turyn 2:2, choć przez większość spotkania, to mistrzowie Niemiec mieli wręcz miażdżącą przewagę nad gospodarzami.
Emocje udzieliły się również piłkarzom, w tym najbardziej zadziornemu w szeregach "Starej Damy", czyli Mario Mandżukiciowi. Chorwat robił wszystko, co w jego mocy, aby sprowokować Roberta Lewandowskiego.
Zobacz: Bayern roztrwonił przewagę w Turynie. Juventus wstał z kolan w końcówce
Obydwaj za sobą nie przepadają, ponieważ stało się jasne, że Chorwat, który w ciągu dwóch lat na Allianz Arena strzelił 33 gole i przyczynił się do zdobycia dwóch tytułów mistrza Niemiec, będzie musiał opuścić zespół Pepa Guardioli na rzecz Polaka. Czas pokazał, jak wyszli na tym Bawarczycy.
Robert Lewandowski zaatakowany
W 65. minucie Mandżukić doskoczył do "Lewego" i pchnął go głową. Polak nie pozostał dłużny i odpowiedział mu tym samym.
- Nie wydaje mi się, żeby to było zagranie na czerwoną kartkę. Może po prostu jakaś kartka, żeby ostudzić zapał. Na czerwoną to jednak nie było. No chyba, że w jakiejś innej sytuacji, albo gdyby policzyć kilka zdarzeń, to wtedy może tak - powiedział po zakończeniu spotkania Polak na antenie Canal+.
Robert Lewandowski i jego luksusowy DOM na Warmii. Zobacz, jak mieszka gwiazdor! [ZDJĘCIA ZE ŚRODKA]
Kolejna odsłona rywalizacji odbędzie się na dobrze znanym Chorwatowi obiekcie, a więc Allianz Arenie. Czy wówczas znów będziemy świadkami spięć między obydwoma napastnikami?