Trudno ocenić wkład Marka Papszuna w sukcesy Rakowa Częstochowa. Prowadził tę drużynę przez ponad 7 lat, przejmując ją jeszcze w 2. lidze. Przez cały ten czas tworzył unikalny styl gry drużyny, wprowadził ją do Ekstraklasy, sięgnął po dwa Puchary i Superpuchary Polski, aby w końcu dać upragnione mistrzostwo. Po nim jednak postanowił odejść, a stery w zespole przejął jego asystent, Dawid Szwarga. Wielu fanów, ale też i ekspertów obawiało się, że zmiana na ławce trenerskiej po takim czasie i to na trenera o małym doświadczeniu będzie dużym problemem dla Rakowa. Póki co jednak drużyna z Częstochowy radzi sobie świetnie w europejskich pucharach, gdzie już zapewniła sobie występ w fazie grupowej Ligi Konferencji, a wciąż ma otwartą drogę nawet do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W rozmowie z TVP Sport Marek Papszun niespodziewanie stwierdził, że być może... z nim na ławce trenerskiej by się to nie udało!
Marek Papszun zaskoczył słowami o Rakowie i swoim odejściu
Odejście Marka Papszuna wywołało niemałą burzę w środowisku. Większość spodziewała się raczej przedłużenia umowy po mistrzostwie Polski, ale trener sam zdecydował, że chce zrezygnować, a powodów, jak mówił sam zainteresowany na konferencji prasowej, było wiele. Teraz fani Rakowa nie raz w komentarzach zastanawiają się, czy Papszun nie żałuje, że nie został z drużyną, bo teraz mógłby cieszyć się z kolejnego sukcesu w karierze, a przecież przed częstochowianami jeszcze szansa na coś więcej niż faza grupowa Ligi Konferencji.
Niespodziewanie jednak sam Marek Papszun uważa, że jego odejście wyszło klubowi... na dobre. – Dla klubu dobrze się stało, że odszedłem, ponieważ motywacja wszystkich w Rakowie do m.in. działań transferowych jest jeszcze większa – powiedział były trener Rakowa w rozmowie z TVP Sport. W jego opinii jego rezygnacja sprawiła, że władze klubu postanowiły zrobić dodatkowe transfery. – Nie jest powiedziane, że dane byłoby mi pracować z tymi zawodnikami. Nie wiemy, co by się wydarzyło, gdybym to ja nadal był w Rakowie trenerem. Nie wiadomo, jaka byłaby wówczas motywacja właściciela i innych ludzi, żeby takich zawodników ściągnąć. Nie ma co żałować czegoś, co mogłoby się w ogóle nie wydarzyć – stwierdził Papszun i zasugerował, że być może z nim na ławce nie byłoby 3. rundy eliminacji LM w Częstochowie. – Dodatkowo nie wiadomo czy przeszlibyśmy dwie pierwsze rundy pod moim dowództwem – dodał.