Sędzia Gianluca Rocchi stał się jedną z głównych postaci meczu Real - PSG. W 68. minucie Neymar chciał dośrodkować w pole karne, ale na torze lotu piłki stanął właśnie arbiter. Futbolówka trafiła go w głowę i nie mógł prowadzić spotkania. Na szczęście błyskawicznie udzielono mu pomocy medycznej i gwizdał dalej. Po zakończeniu rywalizacji goście otwarcie krytykowali postawę Rocchiego. Zarówno klubowe władze, jak i piłkarze uważali, że zostali skrzywdzeni przez sędziego.
Do tej narracji na pomeczowej konferencji prasowej przyłączył się też trener paryżan. Unai Emery był zdania, że jego ekipa zagrała na Estadio Santiago Bernabeu, a na końcowy wynik duży wpływ miały decyzje rozjemcy. - Niewielkie detale zadecydowały o wygranej, ale również praca sędziego. Często faworyzował Real - powiedział szkoleniowiec francuskiej drużyny.
Rozgoryczeniu PSG ciężko się dziwić. W zeszłym sezonie zespół ten odpadł z Ligi Mistrzów po porażce 1:6 z FC Barcelona. Po przegranej 1:3 z Realem na wyjeździe o odrobienie strat u siebie będzie bardzo ciężko. Nie wydaje się jednak, by krytyka orzeczeń arbitra pomogła w czymkolwiek paryżanom. Może raczej ściągnąć na klub kary od UEFA.
Liga Mistrzów: WYNIKI NA ŻYWO. DRABINKA i TERMINARZ