Pozycja lidera nie daje nam jeszcze gwarancji awansu do 1/8 finału mistrzostw świata, a wariantów układu wyników w ostatniej kolejce wciąż jest bardzo wiele. Jedno jest wszakże w tych scenariuszach pewne: jeżeli Polacy po raz trzeci zachowają czyste konto – tym razem w spotkaniu z Argentyńczykami (środa, godz. 20.00), bez oglądania się na innych zapewnią sobie wyjście z grupy, po raz pierwszy od 1986 roku!
Zadanie oczywiście jawi się jako najtrudniejsze z dotychczasowych, skoro naprzeciwko stanie Leo Messi i jego koledzy. Dla „Pchły” to zapewne ostatni mundial, a na długiej liście trofeów brakuje mu tylko tytułu mistrza świata. Nic dziwnego, że już teraz mecz z Polską – o być albo nie być Argentyńczyków w turnieju - określa on mianem „finału”. Po raz kolejny zatem oczy kibiców w naszym kraju zwrócone będą przede wszystkim na naszą defensywę oraz na Wojciecha Szczęsnego.
Rekordzista chwali Wojciecha Szczęsnego
- Nie ulega wątpliwości, że w dwóch meczach Wojtek jest najjaśniejszą postacią naszej reprezentacji – po spotkaniu Polaków z Saudyjczykami na stadionie w Ar-Rajjan mówił „Super Expressowi” nasz ekspert, Jan Tomaszewski. Nieprzypadkowo przywołujemy go w tym miejscu. To właśnie on – reprezentacyjny bramkarz numer 1 u Biało-Czerwonych przez całą dekadę lat 70. - dzierży dziś krajowy rekord w kategorii „najwięcej minut bez puszczonej bramki w finałach MŚ”.
Jego seria minut „na czysto” rozpoczęła się podczas mundialu w 1974 roku. W słynnym „meczu na wodzie” we Frankurcie nad Menem skapitulował w 76 minucie meczu z RFN po strzale Gerda Müllera. Potem jednak zachował czyste konto w grze o trzecie miejsce z Brazylią (1:0). Cztery lata później, w finałach MŚ w Argentynie, skutecznie strzegł dostępu do polskiej bramki w kolejnej potyczce z RFN (0:0) oraz z Tunezją (1:0). Niepokonany był także przez 51 minut trzeciego spotkania grupowego na argentyńskim mundialu, z Meksykiem (3:1 dla Polski, sposób na „Tomka” znalazł dopiero Victor Ayala).
Wojciech Szczęsny w pogoni za rekordzistą. Musi to zrobić!
W sumie więc licznik kolejnych minut Jana Tomaszewskiego bez puszczonej bramki w finałach MŚ zatrzymał się na liczbie 335. Wojciech Szczęsny po dwóch katarskich występach ma ich na koncie 180. W najbliższą środę będzie więc mieć szansę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: przede wszystkim mecz „na zero z tyłu” da jemu – i całej naszej reprezentacji – awans z grupy; po drugie – stworzy golkiperowi Juventusu szansę na dogonienie legendarnego poprzednika w trakcie spotkania 1/8 finału!