Dawid Błanik

i

Autor: Art Service/Super Express, Archiwum prywatne Dawid Błanik

Podział punktów przy Roosevelta

Chłopak ze Śląska omal nie dał Koronie wygranej w Zabrzu. Górnik wyszarpał jednak remis

2025-05-24 19:30

Korona bliska była pierwszego od 6,5 roku zwycięstwa ligowego z Górnikiem. Miejscowi uratowali jednak remis - i kilkaset tysięcy złotych za wyższe miejsce w tabeli - w doliczonym czasie gry. A generalnie wszystko, co najważniejsze dla kibiców zabrzańskich, wydarzyło się... na kwadrans przed meczem.

Około półtora miliona złotych – taka mogła być stawka tego spotkania dla Górnika. Zabrzanie – w zależności od wyników 34. kolejki PKO BP Ekstraklasy – zająć mogli w końcowej tabeli miejsce szóste, ale też jedenaste: a tyle mniej więcej wynosi różnica w premiach wypłacanych przez ligową spółkę za owe skrajne lokaty.

„Górnicy” nie przegrali ligowej gry z kielczanami od ponad sześciu lat. Z dziewięciu rozegranych w tym czasie meczów o ekstraklasowe punkty wygrali aż siedem (w tym trzy ostatmie), dwa remisując. Byli więc – przynajmniej „dokumentacyjnie” – zdecydowanymi faworytami sobotniej konfrontacji. I na wygraną liczyły oczywiście wypełnione po brzegi trybuny Areny Zabrze (nie licząc grupy kibiców przyjezdnych).

Tak naprawdę ponad 20 tysięcy fanów Górnika przyszło na mecz, by rozwikłać zagadkę dotyczącą przyszłości Lukasa Podolskiego. Kolejne akcje klubowe w social mediach Górnika zdawały się sugerować, że mistrz świata – zresztą z powtarzanymi od czasu do czasu zapowiedziami – może rozegrać dziś ostatni mecz w karierze! Kiedy więc – witany feerią ogni sztucznych i dymów w klubowych barwach – Poldi wygłosił na murawie krótką mowę zakończoną hasłem „Jadymy durś”, Arena Zabrze odleciała z radości!

Zabrzańscy piłkarze decyzję swego lidera znali już wcześniej, ale sama otoczka jej ogłoszenia kibicom najwyraźniej się im udzieliła. Przynajmniej niektórym: już w 2. minucie kuriozalnej bramki do rywali omal nie sprokurował Filip Majchrowicz. Próbując wybić piłkę sprzed bramki, trafił w Jewgienija Szykawkę. Odbita od Białorusina futbolówka zmierzała do siatki, ale golkiper – paradną paradą – zdołał naprawić swój błąd!

Korona przed przerwą siała jeszcze trochę zamętu pod zabrzańską bramką oczywiście za sprawą Mariusza Fornalczyka (m.in. fatalnie chybił po jego akcji Wiktor Długosz). Inicjatywa należała jednak do gospodarzy. Grający po raz pierwszy w tym roku w lidze Xavier Dziekoński świetnie jednak bronił uderzenia Taofeeka Ismaheela (dwukrotnie) i Ousmane Sowa. A gdy po „główce” tego drugiego piłka przeleciała już nad nim, z linii bramkowej zdołał ją jeszcze wybić Długosz. Najładniejszą akcję w tym okresie „zmajstrowali” Podolski z Sarapatą. Po podaniu mistrza, uczeń chybił jednak bardzo nieznacznie.

Tuż przed przerwą szanse zabrzan na zwycięski koniec sezonu znacząco jednak spadły. Wspomniany Sow – po serii zwodów – na tyle niefortunnie ujechał w polu karnym gości, że… wpakował się brutalnie w nogi Konstantinosa Sotirou. Piotr Rzucidło potrzebował co prawda konsultacji z VAR-em, ale ostatecznie wyrzucił Senegalczyka z murawy.

Przez wiele minut drugiej połowy na murawie osłabienie Górnika nie było specjalnie widoczne. Ba; to gospodarze mogli objąć prowadzenie, ale Dziekoński znów zdołał sparować na róg strzał Ismaheela. Kielczanie – mimo seryjnie wykonywanych w pewnej chwili rzutów rożnych – mieli kłopot ze skierowaniem piłki w światło bramki. Zaś na przedpolu królował Majchrowicz, mocno wspierany przez trójkę stoperów.

W 77. minucie wyrównały się siły na murawie, bo – po kolejnej interwencji VAR-u – za faul na Josemie wyleciał z boiska Długosz. 120 sekund później niespodziewanie niespodziewanie kluczową kontrę – zakończoną strzałem Dawida Błanika, po którym piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki – wyprowadziła Korona. Takiego szczęścia nie mieli „górnicy”: po „główce” Ismaheela i rękach Dziekońskiego futbolówka też trafiła w słupek i… wyszła w pole.

I gdy wydawało się, że kielczanie - dzięki pierwszej od 6,5 roku wygranej z Górnikiem - skończą sezon wyżej od rywala, w doliczonym czasie padło wyrównanie. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym gości, piłka do siatki wpadła po główce Luki Zahovicia!

Górnik Zabrze – Korona Kielce 1:1 (0:0)

0:1 Błanik 79. min, 1:1 Zahović 90+4. min

Sędziował: Piotr Rzucidło. Widzów: 21152.

Górnik: Majchrowicz – Szcześniak, Janicki, Josema (85. Zahović) – Kmet (65. Olkowski Ż), Ambros, Sarapata (85. Lukoszek), Janża – Sow CZ (43.), Podolski (65. Liseth), Ismaheel Ż

Korona: Dziekoński – Smolarczyk, Sotiriou Ż, Pięczek – Długosz CZ (77.), Kamiński (63. Strzeboński), Nono Ż, Ciszek (63. Konstantyn) – Błanik, Szykawka (75. Bąk), Fornalczyk (81. Godinho)

Sonda
Czy Lukas Podolski powinien po zakończeniu kariery boiskowej zostać prezesem Górnika?
Sport SE Google News

Najnowsze