Jeszcze kilka lat temu można było usłyszeć huczne zapowiedzi o budowie polskiej kadry w skokach narciarskich pań. Kolejne miesiące mijają, a jak w tej dyscyplinie nie było sukcesów, tak nie ma nadal. Co więcej, trudno doszukać się choćby przyzwoitych wyników w Pucharze Świata, które mogłyby dawać nadzieje na lepszą przyszłość. Ta obecnie rysuje się w czarnych barwach.
Małysz uderzył pięścią w stół. Nie gryzł się w język
W dodatku ostatnie doniesienia o sytuacji i atmosferze w kadrze pań dolewają oliwy do ognia. Portal sport.pl ujawnił, że między Nicole Konderlą i Kingą Rajdą panuje poważny konflikt, a obie zawodniczki nie darzą się sympatią, co jest najłagodniejszą oceną sytuacji. Ostatnio doszło do tego, że skoczkinie podróżowały do Titisee-Neustadt oddzielnie i nie chciały mieszkać w jednym pokoju hotelowym. Do całego zamieszania odniósł się Adam Małysz. Prezes PZN w rozmowie z portalem WP SportoweFakty użył dobitnych słów. - Często w mediach słychać, że jakaś polska skoczkini zakończyła karierę. Tyle że kończyć karierę może ten, kto ją miał. Jeśli ktoś nawet kariery nie rozpoczął, może mówić o przygodzie ze skokami. Dziewczyny za dużo wymagają od wszystkich w kontekście tego, co osiągnęły - stwierdził.
- My wiele w nie zainwestowaliśmy, cały czas zmienialiśmy sztab, a one dalej swoje. To nie jest łatwa sytuacja. Szczególnie, że zostały nam dwie zawodniczki, które dają szansę na punkty w Pucharze Świata. Kiedy słyszy się problemy, jakie ich dotyczą, ani kibice, ani my nie czujemy się z tym dobrze - ocenił prezes PZN.