Arabia Saudyjska nie zaczęła najlepiej meczu z Argentyną. Faworyci szybko wyszli na prowadzenie po golu Leo Messiego z rzutu karnego, a później piłka raz po raz wpadała do ich bramki, tyle że... po spalonych! Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem 1:0 Argentyny, a Arabia nie zdołała nawet oddać strzału. Wydawało się, że kwestią czasu jest, gdy Argentyna podwyższy prowadzenie w drugiej połowie, ale to Arabia popisała się zabójczą skutecznością – na trzy oddane strzały dwa były celne i okazały się skuteczne – najpierw do siatki w 48. muncie trafił Al-Shehri, a w 53. pięknym strzałem popisał się Salem Al-Dawsari. Te pięć minut wstrząsnęło Argentyną, która później miała kilka dogodnych okazji, ale żadnej nie wykorzystała. Saudyjczycy mogą mieć jednak sporo problemów, bo dwóch ich podstawowych zawodników wypadło z rywalizacji.
Dramatyczne zderzenie zakończyło się licznymi złamaniami
Jeszcze w pierwszej połowie, tuż przed jej końcem, murawę musiał opuścić lider i kapitan Saudyjczyków Salman Al-Faraj. Środkowy pomocnik doznał on kontuzji prawej nogi i na mundialu już nie zagra. Dużo gorzej wygląda jednak sytuacja Yasera Al-Shahraniego, lewego obrońcy, który w doliczonym czasie gry drugiej połowy walcząc o piłkę dostał potężne kopnięcie kolanem od własnego bramkarza. Sędzia w tej sytuacji zawiódł, bo nie przerwał od razu gry, a uraz Saudyjczyka jest bardzo poważny.
Z licznych doniesień wynika, że Al-Shahrani ma złamaną szczękę i kości twarzoczaszki. Obrońca ma jak najszybciej zostać przetransportowany do kliniki w Niemczech, gdzie ma zostać operowany. Zdaniem arabskich mediów sam, że sam Mohammed Bin-Salman, koronowany książę Arabii Saudyjskiej, opłacił transport odrzutowcem i wizytę w specjalistycznej klinice. Nie można się cieszyć z cudzego nieszczęścia, fakt jest jednak taki, że na mecz z Polską Saudyjczycy wyjdą poważnie osłabieni. Pytanie, czy cokolwiek to zmienia...