Grzegorz Lato

i

Autor: Cyfra Sport

Król strzelców o zmarnowanym karnym

Grzegorz Lato wskazał elementy, które w grze Polaków mu się podobały. Zgadzacie się? [ROZMOWA SE]

2022-11-22 19:58

Polska bezbramkowo zremisowała z Meksykiem w pierwszym meczu katarskich mistrzostw świata. Najważniejszym momentem całego spotkania był rzut karny, najpierw wywalczony, a potem zmarnowany przez Roberta Lewandowskiego. Grzegorzowi Lacie, królowi strzelców mundialu w 1974 na boiskach RFN, najtrudniej się było pogodzić właśnie z tą okazją. - Roberta mi żal – przyznał nasz rozmówca.

„Super Express”: - Gdyby miał pan podsumować spotkanie z Meksykiem jednym zdaniem, to jak ono by brzmiało?

Grzegorz Lato: - Mecz przeciętny- i tyle. Meksyk miał przewagę, ale jak mamy taką okazję, jak rzut karny, to musimy ją wykorzystać. Tym bardziej, jeżeli jest to jedyna sytuacja w całym spotkaniu.

- Przypomniał się panu Kazimierz Deyna w 1978 z meczu z Argentyną na mundialu w tym kraju?

- Tak, oczywiście. To był bardzo podobny strzał nawet. Przekombinowany.

- No właśnie. Jak pan odbiera tę sytuację?

- Nie wiem. W takich momentach nie ma co kombinować: laga i tyle. A Robertowi – mam wrażenie – już się zdawało, że bramkarz poszedł w róg i chciał strzelić spokojnie, elegancko... O ile pamiętam, w lidze hiszpańskiej też niedawno zmarnował „jedenastkę”, prawda?

- Tak. Zmarnowany karny boli. A jest coś, co się panu podobało z naszej strony w tym meczu?

- Po pierwsze – młodzi. Mamy ich, i powinni grać. Po drugie - walka. Walka do końca. Nikt nogi nie odstawił, nie odpuścił. Fauli mnóstwo było, czasem nawet ostrych. Po prostu – wszyscy nasi trawę gryźli. No ale nie może być inaczej – to mistrzostwa świata.

- A nie miał pan wrażenia, oglądając ten mecz, że trochę do tego mundialu nie pasujemy?

- Nie, nie miałem. Właśnie ze względu na tą podjętą przez zespół walkę.

- Walka-walką, ale niespecjalnie chcieliśmy kreować grę w tym meczu...

- W I połowie oddaliśmy raptem jeden strzał, to prawda.... No cóż, taką taktykę – wycofywania się przed własną bramkę, zagęszczania – wybrał trener. Miały być szybkie kontry, jak rozumiem, ale... niespecjalnie nam to wychodziło. No cóż, może się chłopaki w tym sposobie gry dotrą przed następnym meczem.

- Nie mieliśmy też lidera środka pola, który by te akcje – nawet kontry – rozprowadzał. Zawiedziony pan Piotrem Zielińskim?

- Zawiedziony. Nie był liderem, więcej się od niego oczekuje. Tym bardziej, że tej jesieni miał świetną formę.

- Cieszyć się trzeba z jednego punktu?

- Nie przekreśla naszych szans, a wobec wygranej Arabii Saudyjskiej z Argentyną oznacza, że w różne strony może jeszcze pójść sytuacja w grupie.... Ach, żal mi tego Roberta. Siedzi mi to, powiem panu, w głowie... Miałem wielką wiarę w momencie tego karnego, że się przełamie. Że strzeli pierwszą bramkę na mistrzostwach. Oby w następnym meczu się udało.

- No właśnie: co się stanie w sobotę?

- Chcąc awansować, musimy wygrać. Nie ma wyjścia, a też jeszcze nie będziemy pewni awansu... No więc trochę odpoczynku i trzeba się ponownie zebrać na sobotę. Bo to nie są frajerzy. Warunki fizyczne, sprawność, szybkość... Mówiłem wcześniej, że nie można sobie dopisywać już przed turniejem trzech punktów za ten mecz.

Sonda
Czy Polacy wyjdą z grupy na mistrzostwach świata w Katarze?
Katar - strefa kibica. Sonda z kibicami przed meczem Polska - Meksyk
Najnowsze