Gonzalo Quiroga już po raz drugi w karierze próbuje swych sił w GKS-ie Katowice (2017-2019). Pochodzi z siatkarskiej rodziny ze znakomitymi tradycjami w tej dyscyplinie. Jego stryj, Raul Quiroga, jest brązowym medalistą igrzysk w Seulu w 1988. Z kolei starszy brat Ramon to reprezentant Argentyny w siatkówce. Gonzalo także ma reprezentacyjny wpis w CV, w kategoriach juniorskich (mistrz świata juniorów w 2088) i młodzieżowych. Obecny kalendarz meczów katowiczan w Plus Lidze pozwala mu akurat na pilne śledzenie meczów rodaków na mundialu w Katarze.
„Super Express”: - Próbował pan kiedyś swoich sił na piłkarskim boisku?
Gonzalo Quiroga: - Dorastając w Argentynie, nie można nie grać w piłkę. W moim kraju to coś więcej niż sport, to sprawa kulturowa. Do dziś, ilekroć spotykam się podczas wizyt w domu rodzinnym ze znajomymi, kopiemy piłkę na boisku! Ale przyznam szczerze, że wielkim piłkarzem nie jestem.
- Miał pan okazję poznać osobiście którąś z piłkarskich gwiazd Argentyny?
- Niestety nie. Owszem, miałem okazję kiedyś być na meczu reprezentacji piłkarskiej, może czasami mijałem się z którymś z reprezentantów na lotnisku, ale trudno to nazwać znajomością. Choć oczywiście fajnie byłoby znać na przykład Leo Messiego. Jak dla większości moich rodaków, również i dla mnie to oczywiście największy idol.
- Bardzo pan przeżył porażkę rodaków z Arabią Saudyjską?
- Nie było lekko – przyznam szczerze. Ale po wygranej chłopaków z Meksykiem, kiedy drużyna zagrała lepiej, humor mi się poprawił. Już nie ma takiej presji.
- A widział pan któryś z polskich meczów?
- Widziałem fragmenty spotkania z Arabią Saudyjską. Nie będę odkrywczy: macie niezły team, z Robertem Lewandowskim jako gwiazdą. Wielkie spotkanie zagrał też wasz bramkarz. Mam wielką nadzieję, że w meczu z nami nie będzie taki dobry (śmiech).
- Argentyna wygra z Polską?
- Myślę, że tak. Generalnie wierzę, że dojdziemy do półfinału. A potem... zostają już tylko dwa mecze, w których wszystko się może zdarzyć. Mam nadzieję, że zdarzą się rzeczy dobre dla nas.
- Messi czy Lewandowski – zastanawia się cały świat. Pan też te dwa nazwiska już wymienił. Kto lepszy?
- Moim zdaniem – Messi oczywiście.
- A co na temat mistrzostw mówią pana najbliżsi w Argentynie?
- Po pierwszym naszym spotkaniu byli bardzo nerwowi. Ta porażka naprawdę zrobiła wrażenie w kraju. Ale teraz wszyscy są już pewni, że pozostaniemy w mistrzostwach, że to był tylko wypadek przy pracy.
- Gdzie pan będzie oglądać środowe spotkanie
- Być może spotkam się z kilkoma kolegami z drużyny GKS-u, choć... chyba wolałbym obejrzeć to w domowym zaciszu, z komentatorami mówiącymi po hiszpańsku! Dzięki temu czuję się, jakbym był bliżej domu. Jestem bardzo podekscytowany tym meczem, on jest jak finał prowadzący do następnego etapu. Szkoda, że Argentyna gra go akurat przeciwko Polsce, ale... widocznie tak musiało być.