Najpierw wybraliśmy się do sklepu spożywczego. Zwykły spożywczak na osiedlu mieszkalnym, nie żaden hipermarket. Miejsce, do którego przychodzą ludzie po rzeczy pierwszej potrzeby. Jako że w Katarze panują upały, najpierw spojrzeliśmy na wodę. Trudno było doszukać się cennika, dlatego o wszystko musieliśmy pytać bardzo uprzejmego skądinąd pracownika sklepu. - 1,5 riala – rzucił. Szybkie przeliczenie kwoty na złotówki – 1.9 zł. Kolejne produkty, na które spojrzeliśmy to chleb (4 riale – 5 zł), masło (9 riali – 11 zł), lokalne chipsy 100 g (5 riali – 6,5 zł), pomidory (5 riali za kg – 6,5 zł), cola (7,5 riali – 10 zł). Widać jak na dłoni, że jest może trochę drożej niż w Polsce, ale nie jest to różnica, jaka mogłaby nas szokować.
Polacy mogą być w szoku: w Katarze paliwo w cenie wody!
Szoku doznamy za to, idąc na stację benzynową. Litr diesla (tylko takie paliwo mieli w sprzedaży) kosztuje dokładnie 2,05 riala, czyli 2,5 zł! Zatrważające dla Polaka jest porównanie z butelką wody, półtoralitrowa w odwiedzonym przez nas sklepie kosztowała 1,9 zł, zatem zaledwie o 60 groszy mniej niż litr paliwa! Zatem nie dość, że Katarczycy żyją w najbogatszym kraju na świecie i zarabiają krocie, to jeszcze płacą za paliwo jak za wodę. Żyć nie umierać!