Jakub Moder od dłuższego czasu stał się ważną częścią reprezentacji Polski. Był kluczowym zawodnikiem u Paulo Sousy, a po przyjściu Czesława Michniewicza nie uległo to zmianie. Podczas marcowego zgrupowania zagrał od deski do deski w obydwu meczach - ze Szkocją (1:1) i Szwecją (2:0). Walnie przyczynił się do awansu na mistrzostwa świata, które rozpoczną się 21 listopada. Mógł spokojnie myśleć o rywalizacji z Argentyną, Meksykiem i Arabią Saudyjską, jednak już dzień po losowaniu jego kariera wywróciła się do góry nogami. 23-latek wszedł z ławki w meczu Premier League Brighton - Norwich i już po 5 minutach został zniesiony z boiska na noszach. Od razu wyglądało to na poważny uraz, bowiem trzymał się za kolano i nie mógł zejść z murawy o własnych siłach. Badania potwierdziły najgorszy scenariusz - zerwanie więzadła krzyżowego.
Znany doktor dobitnie o kontuzji Modera. Wielkie osłabienie reprezentacji na MŚ?
Ta kontuzja wymaga żmudnej rehabilitacji i oznacza dla piłkarza co najmniej kilkumiesięczną przerwę. Dlatego od razu po badaniach Modera wybuchła dyskusja, czy jest szansa, by pojechał on z kolegami do Kataru. Optymistyczne scenariusze zakładają powrót do gry po ok. pół roku, wobec czego miałby wrócić na boisko w październiku. Wtedy mógłby być brany pod uwagę do składu na mistrzostwa świata, ale po tak długiej przerwie jego forma byłaby niewiadomą. Tym bardziej, że dr Robert Śmigielski wcale nie jest przekonany, że 6 miesięcy rehabilitacji wystarczy pomocnikowi, by być w pełni sił.
Innym kontuzjowanym piłkarzem reprezentacji jest Arkadiusz Milik, jednak jego uraz jest mniej poważny. W galerii poniżej zobaczycie, jak wygląda jego restauracja:
- Rejestry pokazały, że 40 proc. zawodników, którzy wracali wcześniej niż po pół roku, odnosiło ponowną kontuzję. To spore ryzyko. Poza tym bardzo wątpię, żeby zawodnik po pół roku wszedł na pełnym gazie na boisko - ocenił w rozmowie ze Sport.pl ekspert w dziedzinie więzadeł krzyżowych. Śmigielski należy do ACL Study Group, zrzeszającej 150 lekarzy z całego świata, zajmującej się właśnie tym urazem. Jego zdaniem pół roku przerwy to absolutne minimum, by wrócić do treningów z pełnym obciążeniem. Stanowczo obalił on teorie mówiące o zaledwie trzymiesięcznej przerwie Modera.
- Jest wielu lekarzy, którzy dają przeróżne obietnice i robią sobie PR. Też mogę powiedzieć, że postawię zawodnika w dwa miesiące na nogi. Wyjdzie na boisko po dwóch miesiącach, zagra, ja powiem: "a nie mówiłem?!", a po chwili znowu złapie kontuzję. Nie ma szans, żeby więzadło po rekonstrukcji wygoiło się w trzy miesiące - przyznał szczerze doktor, który leczył m.in. Justynę Kowalczyk i Anitę Włodarczyk.