Południowoamerykańscy kibice od zawsze są znani ze swojego temperamentu, a rywalizacja Brazylii z Argentyną sięga dawnych lat. Powinna jednak zostać na boisku, na co czekały miliony ludzi na całym świecie. Niestety, wielki hit światowej piłki odbył się w cieniu skandalu. Już przed pierwszym gwizdkiem na trybunach doszło do zamieszek, przez co spotkanie zostało opóźnione o 30 minut. W stronę kibiców udali się sami piłkarze, którzy starali się okiełznać swoich sympatyków. Nie udało się. Wobec tego Leo Messi zachęcał kolegów do zejścia z boiska i tak też się stało. Argentyńczycy zeszli do szatni i przez chwilę rozpoczęcie hitowego meczu stanęło pod wielkim znakiem zapytania.
Wielkie zamieszki przed meczem Brazylia - Argentyna
W tym czasie na trybunach miały miejsce dantejskie sceny. Policja starała się radzić z niesfornymi kibicami, ale w tym celu musiała użyć siły. W ruch poszły m.in. pałki. Niektórzy musieli opuścić Maracanę ranni, ale na szczęście udało się opanować sytuację na tyle, by z opóźnieniem rozpocząć mecz. Ten również stał pod znakiem agresji i brutalności. Już od pierwszych minut zdecydowanie więcej było fauli niż składnych akcji, a sędzia musiał temperować piłkarzy żółtymi kartkami. Z wielkiego hitu wyszedł raczej kit.
Ostatecznie to Argentyna wygrała 1:0 po golu Nicolasa Otamendiego w 63. minucie. Doświadczony obrońca wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i zapewnił mistrzom świata prestiżowe zwycięstwo. Dla Brazylii była to kolejna, trzecia z rzędu, porażka w eliminacjach do mistrzostw świata 2026. Canarinhos zdecydowanie rozczarowują i w dotychczasowych sześciu meczach zdobyli zaledwie 7 punktów. Z kolei Argentyna gra jak przystało na zwycięzcę mundialu. Z 15 punktami pewnie zmierza po awans.