- Zdecydowanie przyjemniej rozmawia się z wami po czterech punktach w dwóch meczach niż z zerem punktów. Mamy bardzo ciężki mecz przed sobą, ale najważniejsze, że wszystko jest w naszych rękach. Szkoda, bo mogliśmy mieć sześć punktów i już teraz przygotowywać się do meczów 1/8 finału. Ale nie narzekamy. Mamy cztery punkty, nie straciliśmy jeszcze gola – powiedział dziennikarzom (w tym „Super Expressowi”) Szczęsny.
- Masz świadomość, że twoje interwencje zapiszą się w historii polskiej piłki?
- Czy będziemy to wspominać na lata, to okaże się po trzecim meczu. Jeśli nam coś da, to będziemy pamiętać. A o interwencjach, które nic nie dały, nikt nie pamięta.
- Pamiętasz, jak obroniłeś ten karny?
- Ja rzutów karnych nie bronię z intuicją. Analizuję. Czasami się to opłaca, a czasami nie. Ale ostatnio te statystyki są całkiem niezłe.
- Od stycznia 2021 zanotowałeś osiem obronionych karnych. Kosmiczny wynik.
- Troszkę tych karnych łapię. Chyba mam więcej obronionych niż puszczonych przez ostatnie dwa lata. Fajnie, czasami praca się opłaca. Przepraszam, ale przy takich statystykach trudno być skromnym (śmiech).
- Sporo było krytyki za „lagi na Roberta”, a w sobotę jedna z takich lag przyniosła gola.
- Jak się daje precyzyjne lagi, to jest efekt (śmiech). Dziś nawet nie za każdym razem graliśmy lagą, czasem wychodziliśmy od tyłu. Ale o tym nikt nie będzie pamiętał, znowu będzie statystyka, że było z 15 lag (śmiech). - Jaką ocenę dałbyś sobie po tym meczu w skali 10-punktowej?
- Z 4,5. Rzut karny i dobitka to były jedyne świetne interwencje. Reszta to całkiem normalne. Wysoki jestem i takie strzały naprawdę powinienem bronić bez problemu. Uważam, że poza rzutem karnym my tę grę kontrolowaliśmy.
- Zawodnikiem meczu wybrano Lewandowskiego, ale nie brakuje głosów, że statuetka powinna być dla ciebie.
- Zupełnie nie mam z tym problemu, że Robert dostał statuetkę. Może się dogadamy i pokroimy ją na pół. Wtedy on będzie miał swoją, i ja swoją.
- Do tej pory na wielkich turniejach wybitnie ci nie szło...
- Zupełnie o tym nie myślę. Fajnie, że początek turnieju jest pozytywny, bo to wcale nie jest tak łatwo zachować dwa czyste konta w pierwszych spotkaniach. Jestem zadowolony z tego, w jakiej jesteśmy formie, a nie rozpamiętuję tego, co było.