Amerykaninowi pomógł huraganowy wiatr, który przez cały mecz płatał figle piłkarzom. Najbardziej dał się we znaki bramkarzowi Boltonu, Węgrowi Adamowi Bogdanowi (25 l.). Kiedy Howard wykopał piłkę, ta niesiona gwałtownym podmuchem nabrała w powietrzu niesamowitego przyśpieszenia. Pomknęła niczym pocisk, po czym odbiła się przed zaskoczonym Bogdanem i mimo jego rozpaczliwej interwencji przelobowała go, wpadając do siatki. Jak obliczono, Howard strzelił gola z ponad 80 metrów. To czwarta bramka zdobyta przez bramkarza w historii Premier League, ale chyba najbardziej kuriozalna.
Co ciekawe, po golu Howard nie okazywał radości. Nawet kiedy koledzy pośpieszyli do niego z gratulacjami, zachował spokój. - To okropne puścić takiego gola, wiem coś o tym. Dlatego nie chciałem świętować bramki, tym bardziej że to wiatr był wszystkiemu winien - tłumaczył Howard, który po spotkaniu pocieszał bramkarza Boltonu.