Angielski "Daily Mail" donosi o ponownym zainteresowaniu Burnley FC usługami Kamila Grosickiego. W tym klubie polski skrzydłowy miał grać już na początku sezonu 2016/2017, ale transfer posypał się na ostatniej prostej. Wydawało się, że wszystko zostało dogadane. Grosicki dostał wolne i opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski, aby polecieć do Anglii i podpisać kontrakt. Ostatecznie strony nie porozumiały się odnośnie kwoty odstępnego.
Rennes chciało za Grosickiego osiem mln euro. Wtedy klub z Premier League uznał, że to zbyt wysoka kwota. Być może teraz zmieni zdanie? Nie dość, że "TurboGrosik" zaliczył udaną rundę w Ligue 1, to na dodatek jest tańszy niż inny kandydat do wzmocnienia Burnley - Max Gradel. Iworyczjyk z Bournemouth kosztowałby około 10 mln euro.
Co ciekawe, ma dużo gorsze statystyki od Polaka. W pięciu meczach Premier League nie zdobył ani jednej bramki. Z kolei Grosicki w 13. spotkaniach Ligue 1 strzelił cztery gole i zanotował trzy asysty.
Czy dobrymi występami w ostatnich miesiącach Grosicki ostatecznie przekonał do siebie włodarzy Burnley FC? Oby! Wszyscy chcemy, aby spełniło się marzenie i noworoczne postanowienie naszego kadrowicza.
Kończy się rok 2016 był to naprawdę dobry rok,ale mam cały czas marzenia i mam nadzieje ze w styczniu te marzenia się wreszcie spełnią->PL<- pic.twitter.com/v2GAmY822l
— TurboGrosik (@GrosickiKamil) December 30, 2016