Niejaki Graeme Clark z powodu złego samopoczucia nie mógł pojechać na wyjazdowy mecz Manchesteru United z Hull City. Nic dziwnego, w końcu jest już blisko emerytury i zdrowie czasami odmawia mu posłuszeństwa. Taką wyrozumiałością nie wykazały się władze klubu z Old Trafford. Postanowiły one, że fan nie będzie mógł jeździć przez rok na wyjazdy za swoją ukochaną drużyną. Wszystko przez to, że kupił bilet, a go nie wykorzystał.
To o tyle niezrozumiała decyzja, że pan Clark od trzydziestu (!) lat regularnie kupuje karnety na mecze "Czerwonych Diabłów" u siebie. Do tego zaliczył setki wyjazdów za drużyną i wielokrotnie udowadniał swoją lojalność. Oprócz tego wychował United nowych kibiców - swoje dzieci. "Czerwone Diabły" mogły jeszcze wyjść z twarzą z całej sytuacji, ale nie przyjęły odwołania Graeme'a Clarka i tym samym naraziły się na krytykę całej piłkarskiej Anglii.