W 3. kolejce Championship (drugi poziom rozgrywek w Anglii) Cardiff na własnym boisku mierzyło się z Blackburn. A kibice zgromadzeni na stadionie z pewnością na długo zapamiętają ten mecz ze względu na jednego zawodnika, który skradł show wszystkich pozostałym.
Shane Duffy, bo o nim mowa, to środkowy obrońca, który w obecnym klubie gra od 2014 roku. Ponadto pięć razy wystąpił w barwach reprezentacji Irlandii (dwukrotnie podczas Euro 2016), dlatego trudno powiedzieć, że jest przypadkowym piłkarzem. Niemniej jego wyczyn z meczu z Cardiff budzi duże wrażenie. Wszystko zaczęło się w 14. minucie, kiedy to dość nieszczęśliwie trafił do własnej bramki. Po strzale jednego z rywali piłka odbiła się od słupka, następnie od nogi Duffy'ego i wylądowała w siatce. Ale już sześć minut później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego popisał się świetnym strzałem głową. Sęk w tym, że znowu do swojej bramki.
Po przerwie kontynuował "świetną" passę, bo w 63 minucie zobaczył żółtą kartkę. Gdy na kwadrans przed końcem Blackburn zdobyło gola na 1:2 i zaczęło gonić wynik wydawało się, że horror irlandzkiego obrońcy wreszcie się skończył. Nic bardziej mylnego. W doliczonym czasie gry dostał drugą żółtą kartkę, po czym wyleciał z boiska, a mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Cardiff. Duffy z pewnością nie zapomni tego wieczora jeszcze przez długi czas!