Właścicielem Reading jest sir John Madejski (71 l.), jeden z najbogatszych ludzi w Anglii. Nazwisko zawdzięcza polskiemu ojczymowi. Zygmunt Madejski pochodził z Krakowa, w czasie II wojny światowej był lotnikiem i z polską armią stacjonował w Reading. W tym mieście poznał matkę Johna. Pobrali się, a ona przyjęła nazwisko Madejski.
Wracają po czterech latach
- Reading wraca do Premiership po czterech latach przerwy - mówi Cywka (który piłkarzem Reading jest od stycznia 2012 roku). - Na tę chwilę czekał nasz prezes, bo klub to jego dziecko. On żyje jego sprawami, on go budował. Zawsze jest uśmiechnięty, otwarty, z każdym porozmawia. Po raz pierwszy poznałem prezesa, gdy podpisywałem kontrakt. Zapytał: "Jesteś z Polski?". Wtedy opowiedział mi w skrócie o swoim polskim pochodzeniu.
Awans Reading był możliwy dzięki zwycięstwu 1:0 nad Nottingham Forest na... Madejski Stadium.
Prezesa rozpierała duma
- Bramka padła dopiero w końcówce. Było nerwowo, bo nasz awans uzależniony był także od remisu West Hamu z Bristol City 1:1 - podkreśla Polak. - O wszystkim poinformowali nas kibice, śpiewając "Wchodzimy do Premiership". A po ostatnim gwizdku sędziego była niesamowita euforia. Kilka tysięcy ludzi wbiegło na murawę, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.
Wielka radość z okazji powrotu do elity angielskiej piłki udzieliła się także prezesowi Madejskiemu.
- W szatni prezes Madejski śpiewał z nami i machał rękoma (śmiech), powtarzał, że jest z nas dumny - opowiada Cywka, który część premii z okazji awansu przeznaczy na zakup... sprzętu wędkarskiego, bo nad wodą może przesiadywać godzinami.
Czeka na debiut w Premiership
Wiadomo, że większościowy pakiet udziałów w Reading przejmują Rosjanie. Niebawem wyjaśni się także przyszłość Tomasza Cywki, któremu kontrakt kończy się wraz końcem sezonu.
- Po spotkaniu z Nottingham menedżer Brian McDermott rozmawiał z moim agentem. Zadeklarował, że widzi mnie w zespole. Chciałbym związać się z klubem na kilka lat - twierdzi Cywka, który już nie może doczekać się debiutu w Premiership.