„Czerwone Diabły” zajęły dopiero szóste miejsce w Premier League i zamiast wtorkowych lub środowych emocji z Ligą Mistrzów – mają czwartkowe granie w Lidze Europy. Kilkanaście dni temu świat obiegły zdjęcia, jak Ronaldo rozgrywa mecz w Tiraspolu z Sheriffem, a na skromnym stadionie w Mołdawii obserwują go kibice z bloków, które dominowały nad obiektem.
Kapitan reprezentacji Portugalii chciał opuścić MU i zostać w grze o Ligę Mistrzów. Media rozpisywały się o kolejnych klubach, które miały być zainteresowane piłkarzem. Okazuje się, że piłkarz negocjował nie tylko w Europie. Ciekawymi informacjami podzielił się Fahad bin Saad ben Nafel, prezes Al-Hilal. Ujawnił on, że portugalski napastnik był z nim w kontakcie poprzez Jorge Mendesa, swojego agenta i wieloletniego przyjaciela. Dlatego Ronaldo nie poleciał z MU na tournée po Tajlandii i Australii.
Al-Hilal kusił piłkarza bajecznymi kwotami. 37-latkowi zaoferowano dwuletni kontrakt, dzięki któremu zarobiłby 242 miliony euro. To uczyniłoby go najlepiej opłacanym piłkarzem świata. Manchester United miał otrzymać za Ronaldo 25 milionów euro. To były pieniądze, które z pewnością zadowoliłyby żądnych zarobku właścicieli United, a więc rodzinę Glazerów (których fani MU nie cierpią i bojkotują ich na każdym kroku).
- Tak, negocjowaliśmy z Ronaldo. Co poszło nie tak? Problemem nie były pieniądze, bo Al-Hilal jest w stanie sprowadzać wszystkie gwiazd. Problem tkwił w decyzji Sportowego Sądu Arbitrażowego, który zabronił nam rejestrację piłkarzy - stwierdził szef saudyjskiego klubu w rozmowie na kanale YouTube Thamanya prezes Al-Hilal. Klub został ukarany grzywną w wysokości 7,5 mln euro i zakazem transferowym na najbliższe dwa okienka. Wszystko przez Mohameda Kanno, któremu najpierw wygasł kontrakt z Al-Hilal, a następnie go przedłużył, choć w tzw. międzyczasie podpisał też umowę z Al-Nassr.
- Nie przestaliśmy negocjować z piłkarzami pomimo sankcji i zakazu transferowego - podsumował Ben Nafel, wyraźnie dając do zrozumienia, że rozmowy z Ronaldo również się toczyły.