Gdy wczoraj w ciągu ostatniego dnia piłkarskiego bazaru pojawiła się informacja o rzekomych planach „The Citizens” odnośnie Robinho (24 l.), można to było uznać za dobry żart. Jednak kilka minut przed 1 w nocy żarty okazały się najszczerszą prawdą. Dodatkowo fakt, że Manchester wygrał wyścig o Brazylijczyka z Chelsea i od razu, tak przy okazji, pobił transferowy rekord w Premiership, daje do myślenia. Bo niewykluczone, że oto rośnie nam nowa siła w angielskim futbolu.
Mocarstwowe plany miał już poprzedni właściciel klubu – Thaksin Shinawatra. Jednak dopiero konsorcjum The Abu Dhabi United Group ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które raptem wczoraj przejęło władzę na City of Manchester Stadium, może poważnie namieszać. Pierwszy sezon pod wodzą Shinawatry zakończył się fiaskiem. Klub wydał na transfery mnóstwo kasy, zatrudnił uznanego trenera Svena Gorana Erikssona i... zakończył rozgrywki na 9. miejscu. Atmosferze w klubie nie służyły kłopoty właściciela, który w Tajlandii był oskarżony o korupcję. Władze Premiership już debatowały jak usunąć tak niewiarygodnego człowieka ze struktur swojego futbolu, ten jednak sam zrezygnował.
Wcześniej, tuż po nieudanym sezonie, Erisksson wyleciał z hukiem, a zatrudniono znacznie tańszego Marka Hughesa. Dokupiono mu klasowego napastnika – Brazylijczyka Jo (za 20 milionów funtów). Bardzo obiecującego i już doświadczonego młodego obrońcę Belga Vincenta Kompanego (kwotą jaką trzeba była za niego zapłacić HSV nie została ujawniona), oraz teraz dorzucono Robinho (za 33 miliony funtów, co jest wspomnianym rekordem). Co prawda dwóch pierwszy zakontraktowano jeszcze gdy w klubie panował Shinawatra, jednak kupno Robinho, praktycznie dokonane „na pniu” podczas ostatniego dnia transferów pokazuje, że obietnice szejków wcale nie muszą być tanim gadaniem. Bo w przeciwieństwie do Taja, oni zamiast dużo gadać, dużo pracują.
- Oczywistym jest to, że musimy zaprezentować się lepiej niż w poprzednim sezonie. W kolejnym koniecznie musimy już zdobywać trofea i to na kilku frontach. Po prostu chcemy, by Manchester City był najlepszy nie tylko w Anglii, ale i w Lidze Mistrzów. Musimy walczyć o każde trofeum jakie jest dostępne – zapowiada Sulaiman Al-Fahim, który od teraz zasiada na fotelu prezesa City. Ponadto szejk dodaje, że transfer Robinho to tylko początek napływu gwiazd do klubu. Zresztą kilku piłkarzy sprowadzonych jeszcze przed Erikssona również nadaje się do tego, by brać ich pod uwagę by budowaniu potęgi.
Na Wyspach już porównuje się metamorfozę jaką przechodzi Manchester City do tej, jaka dokonała się w Chelsea po przyjściu Romana Abramowicza. Z zaledwie mocnego klubu „The Blues” zmienili się w europejskiego potentata. Z City może być podobne, bo szejkom na pewno nie zabraknie pieniążków na kolejne inwestycje. A wiadomo, że tam gdzie jest kasa pojawią się i chętni podnieść ją z boiska piłkarze. Z dobrymi piłkarzami można myśleć o sukcesach sportowych, które oczywiście zapewniają jeszcze więcej kasy. I tak w kółko. Prosta recepta chciałoby się powiedzieć. Kibice Manchesteru City zatem już wypatrują lepszych dni. Na jakiekolwiek trofeum czekają bowiem już od 22 lat (w 1976 roku MC zdobył Puchar Ligi). Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że niedługo ich cierpliwość może zostanie nagrodzona i to z nawiązką.