Chelsea praktycznie miała już zawodnika w swoich szeregach. Zbytni pośpiech w samej końcówce dokonywania transakcji spalił jednak cały wysiłek. Właścicieli Realu do furii doprowadził fakt, że "The Blues" zaczęli nawet sprzedawać koszulki Robinho przez sklep internetowy, chociaż Brazylijczyk tak naprawdę nie odszedł na Stamford Bridge.
Potknięcie wykorzystał Manchester City. Podbił cenę z 28 do 32 milionów funtów i sprowadził Robinho w ostatnim dniu okna transferowego.
- Scolari jest profesjonalistą i nie chciał robić wielkiego zamieszania. Był to jednak dla niego ogromny cios. Wszyscy wiedzieliśmy, jak ważny był dla niego ten transfer - powiedział w rozmowie z "The Sun" jeden z pracowników Chelsea.