W 2014 roku w Barcelonie zacierali ręce, bo za jedyne 4 miliony euro udało im się wyciągnąć z Sao Paulo przebojowego Douglasa. Na tym piękny sen się skończył, zamieniając się w koszmar. Przez dwa lata sięgnął z Barcą co prawda po siedem (!) trofeów, ale zagrał w tylko ośmiu meczach. Licząc nieoficjalne sparingi. W Katalonii znów się ucieszyli, gdy udało im się wypożyczyć go przed rozpoczęciem tego sezonu do Sportingu Gijon. Łatwo nie było - Brazylijczyk zabarykadował się w gabinecie i powiedział, że papierów nie podpisze. W końcu zmiękł. A teraz zmiękła mu...
W środę jego klub przegrał z Celtą Vigo 1:2. Na razie grę w piłkę Douglas ma z głowy. A raczej z czego innego. Zasnął w autobusie i doznał kontuzji pośladka. Aż boimy się myśleć, co jeszcze wymyśli ten sympatyczny zawodnik.
Douglas usnął w autobusie i doznał kontuzji... pośladka
Douglas Pereira Dos Santos to wielki niewypał transferowy słynnej Barcelony. W klubie mieli go dość, więc został wypożyczony do Sportingu Gijon. Tam wciąż gra beznadziejnie, ale to co zrobił teraz nie mieści się już w żadnych kategoriach. Czy kiedyś, czego oczywiście mu nie życzymy, dostanie Nagrodę Darwina?