Kontrakt Bale'a z Realem Madryt kończy się latem 2019 roku. Perez nie ma zamiaru sprzedawać Walijczyka. To jego "dziecko". Jak Karim Benzema. Pomysł, wykonanie, fortuna - wszystko wymyślił, wynegocjował i zrealizował sam "prezi" Królewskich. Stąd też już teraz włodarze klubu z Santiago Bernabeu rozpoczęli przygotowania do nowego kontraktu piłkarza. Tym bardziej, że zainteresowanie jego usługami wykazuje od jakiegoś czasu Manchester United. Czerwone Diabły, posiadające obecnie, dzięki kosmicznemu kontraktowi telewizyjnemu, budżet na sterydach, stać na to, by dokonać niemożliwego i ściągnąć najlepszego brytyjskiego zawodnika z powrotem do Premier League.
Problem w tym, że szatnia Realu już wie, ile zarabiać ma Bale. Kwota jest zawrotna. 17 milionów euro to pensja absolutnie kosmiczna. Nie ma takiej Sergio Ramos, nie ma Luka Modrić, nie miał wcześniej Iker Casillas. Poza Cristiano Ronaldo, inne gwiazdy Blancos trzymają się na względnie równym poziomie. Teraz drugi komin płacowy ma utworzyć Walijczyk, co sporej części piłkarzy raczej się nie spodobało. Doszło ponoć nawet do małej awantury.