Leo Messi nie gości w mediach tak często, jak bywa to w przypadku Cristiano Ronaldo. Dlatego każdy duży wywiad z gwiazdą piłki nożnej rodem z Argentyny jest cenny. Podobnie jak ostatnia rozmowa z zawodnikiem Barcelony podczas telewizyjnego programu "La Cornisa". Messi, jak rzadko kiedy, opowiedział tam o wielu kwestiach.
Jednym z tematów był zbliżający się mundial. Dla wielu zawodników z reprezentacji Argentyny mogą być to ostatnie mistrzostwa świata. A zespół z Ameryki Południowej będzie bronił tytułu wicemistrzów świata. - Mundial zbliża się wielkimi krokami. Jednak wszystkie emocje i myśli z tym związane odkładam na bok. Skupiam się na grze w Barcelonie, z którą walczymy na kilku frontach. Zdaję sobie jednak sprawę, że triumf Argentyny na mistrzostwach byłby wielką sprawą dla wielu kibiców - powiedział Messi.
Może się wydawać, że argentyński piłkarz w swojej karierze dokonywał tylko właściwych wyborów. Jak się okazuje, również i on popełniał błędy. - Przez wiele lat źle się odżywiałem. Gdy byłem w wieku 22, 23 lat jadłem tak naprawdę wszystko. Czekolada, gazowane napoje, ciastka kukurydziane, to była moja dieta. Może przez to wymiotowałem na murawie. Teraz staram się kontrolować to, co jem - wyznał piłkarz FC Barcelona.
Nie zabrakło również kwestii związanych z życiem prywatnym Leo Messiego. - Narodziny pierwszego dziecka zmieniły moje podejście do życia i sportu, nie skupiałem się już tylko na piłce. Z radości po raz ostatni płakałem, gdy przyszedł na świat Mateo. Jego narodziny były mniej skomplikowane niż Thiago - opowiedział Messi.
Kwestią, która budzi duże kontrowersje dotyczące Messiego, jest hormon wzrostu, który w dzieciństwie brał młody Leo. - Hormon wzrostu? Wstrzykiwałem go sobie w nogę. Miałem wtedy 11, 12 lat. Wcześniej pomagali mi przy tym rodzice, dopóki sam nie nauczyłem się tego robić - powiedział Messi.
Zobacz również: Neymar uznał, że zarabia za mało. Zażądał gigantycznej podwyżki