"Super Express": - Jak ci się żyje w Arabii Saudyjskiej?
Adrian Mierzejewski: - Jestem bardzo zadowolony. Wiadomo, że to inny kraj niż Polska. Kobieta nie może prowadzić samochodu, w całym kraju nie ma alkoholu, ludzie się modlą co pięć godzin. Jestem tam jednak gościem i to akceptuję.
- Co cię najbardziej zaskoczyło?
- Wiele rzeczy. Paliwo jest na przykład tańsze od wody: benzyna kosztuje 40 groszy za litr, a woda złotówkę. Nic, tylko tankować i jeździć (śmiech). Piłkarze są bardzo rozpoznawalni. Są mecze, na które przychodzi po 60-70 tysięcy kibiców. Zdarzają się sytuacje, że ktoś prosi o zdjęcie. A na mieście trudno piłkarzowi zapłacić za obiad. Większość ludzi rozmawia po angielsku, nie jest to jakaś dzicz. Nigdy nie przytrafiło mi się nic złego.
Cristiano Ronaldo ŚCISKA SIĘ z FACETEM. To coś więcej niż przyjaźń? [ZDJĘCIA]
- Nauczyłeś się arabskiego?
- Nie! (śmiech) Rozmawiam po angielsku, bo arabskiego się nie da nauczyć. Szczególnie przeraża mnie ich pisownia, te szlaczki (śmiech). Miasto, w którym mieszkam, jest większe od Warszawy ze dwa razy. Jest wszystko, hotele, galerie handlowe, drapacze chmur, autostrady. Wszystko dostępne, ale też bez przesady, złotych klamek nie ma.
- Działacze doceniają dobrą grę sowitymi premiami?
- Zdarzają się ciekawe premie, za mistrzostwo na przykład każdy dostał po samochodzie Kia. Dają też porsche, ale ja ciągle o to się staram (śmiech).
- Panuje opinia, że wyjazd na Bliski Wschód to dla piłkarza wstęp do emerytury.
- Każdemu życzę takiej emerytury (śmiech). Naprawdę poziom futbolu jest tu wysoki. Przyszedł niedawno znany Grek Georgios Samaras, pograł chwilę i wrócił. Przyszedł Dani Quintana, w polskiej lidze w Jagiellonii nogami wiązał krawaty, tutaj pograł trzy miesiące i został rezerwowym. Tak że nie jest to tak do końca emerytura. Ja trenuję ciężej niż w Trabzonsporze czy w Polsce. Trzeba być naprawdę zmobilizowanym, bo jak ktoś im się nie podoba, to dziękują i biorą następnego.
- Zaproponowano ci przyjęcie obywatelstwa Arabii Saudyjskiej?
- W takim Katarze rozdają paszporty jak bilety autobusowe, w Arabii jest nieco inaczej. Nikt mi obywatelstwa nie proponował (śmiech).
- Z powodu wyjazdu na Bliski Wschód zapomniał o tobie selekcjoner kadry Adam Nawałka...
- Nie jestem z tego zadowolony, chciałbym wrócić do reprezentacji. O tyle dobrze, że sztab szkoleniowy kadry zaczął śledzić tę ligę, bo przyszedł do niej Łukasz Szukała. Kadra teraz radzi sobie świetnie, ale wydaje mi się, że dałbym sobie w niej radę. Na pewno nie jestem gorszy od zawodników, którzy teraz w niej grają. Powrót do kadry to mój cel numer jeden na przyszły sezon.
- Co dalej? Zostajesz w klubie?
- Nigdy nie wiadomo (śmiech). Klub kupił mnie za 3 miliony euro, są zadowoleni, więc pewnie nie chcieliby mnie teraz oddać za podobną sumę. Teraz mam urlop, potem wracam do Arabii, a co będzie dalej - zobaczymy.