"Super Express": - Często ogląda pan trafienie z meczu ze Spartakiem?
Janusz Gol: - Coraz rzadziej. To najważniejszy gol w karierze, ale ile można żyć przeszłością? Chociaż zdarza się, że gdy odwiedzą mnie rosyjscy znajomi, to chcą, żebym pokazał, jak załatwiłem Spartaka (śmiech).
- Ten mecz otworzył panu drogę na Wschód. Już od czterech lat mieszka pan pod Uralem. Jak się żyje w Permie, na granicy Europy i Azji?
- Jestem tu sam, ale córka z żoną często mnie odwiedzają. Perm to ponadmilionowe miasto. Niczego mi nie brakuje. Posiłki jemy w klubie, jest gdzie wyjść, bo są kina, teatry, filharmonia. Mieszają się tu wpływy różnych kultur. A jak człowiek zatęskni za Europą, to zawsze można jechać do prawdziwie europejskiego miasta - Jekaterynburga. Od Permu to tylko czterysta kilometrów.
- Stosunki między Polską a Rosją są napięte. Nie odczuwa pan niechęci miejscowych?
- Nigdy! W drużynie jest kilku obcokrajowców, ale trzymamy się razem z Rosjanami. To tacy ludzie, że jak się do człowieka przekonają, to oddaliby mu ostatnią koszulę! Serdeczni, szczerzy, weseli. Kibice chyba też mnie lubią, skoro wybrano mnie najlepszym zawodnikiem Amkara w poprzednim sezonie. Ostatnio podpisałem nowy dwuletni kontrakt. Naprawdę nie ma się na co skarżyć.
- Maciej Rybus opowiadał, że kiedy grał w Tereku Grozny, to na urodziny dostał od właściciela klubu mercedesa, a premie przynoszone do szatni w reklamówkach nikogo nie dziwiły. Pan ma podobne doświadczenia?
- U nas jest cywilizacja (śmiech). Pensje wpływają na konta. Od początku największy problem miałem z przyzwyczajeniem się do pogody. Już w połowie września mocno się ochładza. Zdarzało się, że w grudniu graliśmy mecze przy -15, -20 stopniach. I choć jest tu suchy klimat, to na boisku człowiek z zimna szczękał zębami.
- Ma pan na koncie osiem meczów w reprezentacji Polski. Na tym koniec? Ktoś ze sztabu Adama Nawałki się odzywał?
- Wyjechałem 2600 km od Polski, żeby być bliżej reprezentacji, a tu cisza. Nikt z kierownictwa kadry się ze mną nie kontaktował. A jestem gotowy podjąć rywalizację z każdym defensywnym pomocnikiem.
- Utrzymuje pan jeszcze kontakt z kimś w Legii?
- Oczywiście. Najczęściej rozmawiam z Arturem Jędrzejczykiem i Michałem Kucharczykiem.
- Rozmawialiście o fatalnych wynikach Legii w tym sezonie?
- Trzymam kciuki za Legię, ale mamy w Amkarze swoje problemy i na nich się koncentruję. Zawaliliśmy przygotowania do sezonu. W efekcie zajmujemy ostatnie miejsce w lidze i musimy jak najszybciej wziąć się w garść i zacząć punktować.