Wydawało się, że "The Bhoys" nie będą mieli żadnych problemów z pokonaniem drugoligowca. Fatalna postawa Boruca sprawiła, że ledwo wygrali 2:1. W 14. minucie spotkania "Arczi" wybiegł z bramki, aby wybić piłkę i... minął się z nią. Prezent wykorzystał Colin McMenamin (28 l.), który strzelił do pustej bramki. W końcówce meczu Polak znów się ośmieszył, wypuszczając piłkę z rąk po prostym dośrodkowaniu.
Na szczęście dla Boruca Scott Brown (24 l.) i Aiden McGeady (23 l.) uratowali drużynę przed kompromitacją, ale wygląda na to, że miarka się przebrała i menedżer Gordon Strachan (52 l.) stracił zaufanie do swojego ulubieńca.
- Nie jest nam do śmiechu. W poniedziałek usiądę z trenerami i Arturem, aby porozmawiać o jego obecnej formie i o tym, co jest dla niego najlepsze. Musimy przeanalizować sytuację i jak najszybciej doprowadzić go do wysokiej formy - powiedział po meczu Strachan.
Szkoleniowiec przyznał, że Boruc może wylądować na ławce rezerwowych. - Żaden piłkarz nie jest nietykalny. Może w końcu dojść do sytuacji, że postawię na innego bramkarza - przyznał.
Boruc przestał być więc świętością zarówno dla kibiców Celticu, jak i dla Strachana. Po raz pierwszy trener wzywa go na dywanik. Do tej pory Boruc był tak uwielbiany, że dywany przed nim rozkładano. Ale wszystko to już jest przeszłością.