Anglicy przylecieli do Gdyni na mecz Arka - Wisła i tam odbyła się pierwsza tura negocjacji. Nazajutrz działacze Fulham wrócili na Wyspy i obiecali szybko dać odpowiedź.
- Szanse na osiągnięcie porozumienia są moim zdaniem duże, bo różnica między tym, co daje Fulham, a tym, czego oczekuje Wisła wcale nie jest wielka. Lada moment spodziewam się informacji z Londynu i mam nadzieję, że będą to dobre wieści - mówi Osuch.
Jaka to różnica? Fulham daje około 2,5 miliona euro, a Wisła chciałaby ponad 3 mln. Wygląda na to, że skończy się na równych trzech i wszyscy będą zadowoleni. Wprawdzie ochotę na polskiego napastnika ma też kilka innych klubów na czele z AS Monaco, ale najbardziej konkretni są Anglicy i jest niemal pewne, że Brożek trafi właśnie do nich. Jeśli tak się stanie, to w Fulham powstanie "polski" atak, bo Andy Johnson, najlepszy strzelec klubu w poprzednim sezonie (7 goli), miał babcię z Polski.
Innym "polonikiem" były występy w Fulham urodzonego w Poznaniu Tomasza Radzińskiego (w latach 2004-07). Radziński zagrał 103 ligowe mecze i strzelił 10 goli. Miejmy nadzieję, że Brożek będzie o wiele skuteczniejszy. No i że zdejmie "klątwę" z naszych piłkarzy w Anglii. Bo przecież na polskiego gola w angielskiej ekstraklasie czekamy już... 16 lat.