Dawny zawodnik m.in. Śląska Wrocław był wielką nadzieją polskiej piłki. Jak wielu reprezentantów biało-czerwonych z czasów PRL-u stanął przed wyborem, czy swoja karierę wiąże tylko z klubami z polskiej ligi, czy chce rozwijać ją w zespołach zagranicznych, co było jednoznaczne z ucieczką z komunistycznej Polski.
Rudy postawił na to drugie. W 1988 roku, przed meczem z reprezentacją ligi włoskiej w Mediolanie, postanowił odłączyć się od reszty ekipy i pozostać poza granicami swojej ojczyzny. Trafił do Niemiec, gdzie w 91 spotkaniach reprezentował barwy FC Koeln. Był również pierwszym Polakiem, który zagrał w Ajaxie Amsterdam. Z holenderskim zespołem zdobył mistrzostwo i puchar Holandii.
Swoją karierę zakończył w niemieckim klubie, a u naszych zachodnich sąsiadów mieszka do dziś. Jednak nie jest już przy piłce nożnej. Zajmuje się zupełnie czymś innym. Obecnie jest pracownikiem jednej z kolońskich firm holowniczych i jest kierowcą lawety. - Jako kierowca pracuję od 1 listopada. Na razie to okres próbny. Czasami zajmuje się odholowywaniem źle postawionych aut, a czasami ściągam rozbite samochody po wypadkach i stłuczkach - wyznał na łamach niemieckiego "Bildu" Rudy. - Ludzie widząc mnie w stroju roboczym często nic nie mówią, ale jak wychodzę ze sklepu to pytają sprzedawczyni, czy to naprawdę ja - dodał Polak.
Były piłkarz przyznał, że korzyści z uprawianiu sportu były przyjemne, ale nie boi się żadnej pracy. - To oczywiste, że lubiłem korzyści wynikające z bycia zawodnikiem. Nie przywiązywałem się jednak do tego, bo pochodzę z biednej rodziny. Życia w luksusie po prostu nie potrzebuje - powiedział były zawodnik Ajaxu.
Zobacz również: Trener Korei Południowej chwali Polaków: Wasz styl jest podobny do Niemców