Były selekcjoner z niepokojem patrzył na poczynania obronne polskiej drużyny w meczu z Czechami. A raczej… ich brak. - Widzieliśmy, jak nie współpracowała ze sobą linia obrony – mówi Jerzy Engel w długiej rozmowie z „Super Expressem”. To kontynuacja spostrzeżeń z jego bloga, w którym tuż po końcowym gwizdku piątkowego spotkania z czeskim przeciwnikiem zapisał: „Nie istnieje formacja obrony jako całość, piłkarze zupełnie nie wiedzą, jak ustawiać się kiedy trzeba bronić i jak reagować we współpracy z partnerami”.
- Nie mamy trzech klasowych środkowych obrońców. Cały czas poszukujemy tego trzeciego, i cały czas mamy z tym problem – podkreśla Engel, wskazując na brak partnera dla Jana Bednarka i Jakuba Kiwiora, których postrzega jako pewniaków do gry na środku defensywy. W meczu z Czechami partnerował im Paweł Bochniewicz, wyróżniający się w lidze holenderskiej. Ale... - Mimo trzech stoperów popełnialiśmy tak katastrofalne błędy w defensywie, które na tym poziomie zdarzają się bardzo rzadko – zauważa ekspert.
Z tej sytuacji – jego zdaniem – wyjście jest tylko jedno. - Lepiej zatem wrócić do systemu gry, który przynosił nam efekty, a przede wszystkim – pasował. Czwórka w defensywie jest nam zdecydowanie bliższa – ocenia Jerzy Engel. I przytacza argumenty za ustawieniem defensywy z dwoma stoperami i dwoma bocznymi obrońcami.
- Po pierwsze: gdy w samej końcówce trzeba było się wspierać, szukać okazji na gola, przeszliśmy właśnie na takie ustawienie. Po drugie: polskiej reprezentacji gra się łatwiej gdy wahadłowy czy skrzydłowy ma wsparcie bocznego obrońcy – tłumaczy. I przywołuje przykład dobrze spisującego się zwłaszcza przed przerwą Nicoli Zalewskiego. - Musiał, jako wahadłowy, sam biegać od jednego do drugiego pola karnego. I wytrzymał pół meczu; potem „zgasł” i odrodził się dopiero w momencie, gdy pojawił się na murawie Kamil Grosicki – argumentuje Jerzy Engel.
Odrzuca też zarzut, że w tej chwili zwłaszcza na lewej obronie nie ma kandydata godnego reprezentacyjnych wyzwań. - Michał Probierz powołał Bartłomieja Wdowika i Tymoteusza Puchacza, więc czemuż by nie dać im szansy? Mam wrażenie, że Wdowik mógłby się sprawdzić i mielibyśmy problem z głowy… - uważa. A kontynuując wątek, przenosi się i na przeciwległy kraniec murawy. - Na prawej stronie oczywiście nie ma na tym zgrupowaniu Matty’ego Casha, ale jest Tomasz Kędziora, który przez lata na tej pozycji radził sobie całkiem dobrze – przypomina.
Wiadomo jednak – bo Michał Probierz skład na Łotwę podał już na poniedziałkowej przedmeczowej konferencji – że we wtorkowy wieczór zaczniemy też trójką stoperów i dwoma wahadłowymi. Wiele wskazuje więc na to, że takie ustawienie zobaczymy też w bojach barażowych. Od wczorajszego wieczoru wiemy, że na pewno nie wpadniemy w nich na Włochów ani Czechów.
Początek meczu Polska – Łotwa we wtorek o 20.45 w Warszawie. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i w Polsat Sport Premium 1.