Spora jest grupa „materiału na graczy”, ale nie wiadomo co z niego da się w przyszłości uszyć. Do grupy tej zaliczyć można np. Mierzejewskiego i Sadloka. Boczni obrońcy znacznie lepiej czuli się w ofensywie niż w roli jaką im trener przydzielił.
Przeczytaj też felieton: Nie tylko masaże
Co do reszty – może poza pechowym Pawełkiem – trudno odmówić komukolwiek nadziei na kolejne sprawdziany. Rybus raz błysnął, potem go widać nie było. Iwański świetne rozegrania mieszał z marną kopaniną, itd. W tej grupie wielu było graczy po prostu bezbarwnych.
Franz Smuda z pewnością ma teraz co do kadrowych rezerw lepsze rozeznanie niż przed wyjazdem. Dużo nie odkrył, ale coś tam mu zostało. Choć pewnie selekcjonerskim sitem jeszcze się zdrowo namacha.