Robert Lewandowski od dawna dbał nie tylko o swoje umiejętności piłkarskie i przygotowanie fizyczne, ale również o tematy niezwiązane z piłką nożną. Kapitan reprezentacji Polski ma kilka biznesów, które w większości nieźle prosperują. W pewnym momencie postanowił zadbać również o swoje wykształcenie. Choć cały proces zdobywania tytułu magistra trwał ponad dziesięć lat, Lewandowski ostatecznie dopiął swego i najpierw obronił licencjat w 2017 roku, a następnie zdobył tytuł magistra w 2020 roku. Pracy magisterskiej bronił na warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie. Pojawiły się jednak wątpliwości, co do tytułów naukowych Lewandowskiego.
Lewandowski "kupił" dyplom? Adwokat mówi o możliwych konsekwencjach
Powodem wątpliwości stał się wpis dr Barbary Mrozińskiej. Nawiązywał on do badanej sprawy Zbigniewem D., który na jednej z łódzkich uczelni miał handlować dyplomami. Mrozińska była pracownicą tej uczelni i we wpisie na platformie X twierdzi, że dyplom kupił m.in. Lewandowski właśnie. - Robert Lewandowski kupił dyplom w prywatnej uczelni w Łodzi. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo "zdał" u mnie dwa egzaminy. O wszystkim dowiedziałam się w czasie przesłuchania jako świadek w tej obrzydliwej sprawie - można było przeczytać we wpisie w mediach społecznościowych.
Przegląd Sportowy Onet skontaktował się z adwokatem Arkadiuszem Szymańskim i ustalił, co może grozić piłkarzowi za taki proceder, gdyby został faktycznie udowodniony. - Każda osoba, która podżega osobę uprawnioną do wydania "nierzetelnego" dyplomu uczelni wyższej, jak również pomaga osobie uprawnionej w wydaniu go, podlega odpowiedzialności karnej za przestępstwa zagrożone karą od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Sprawa pana Lewandowskiego wynika, póki co z doniesień medialnych i jako taka powinna być badana ze szczególną ostrożnością, gdyż przekazywane informacje są zdawkowe i nie pozwalają w żadnym stopniu na stwierdzenie, że pan Lewandowski popełnił jakikolwiek czyn zabroniony - wyjaśnia prawnik. Szymański podkreśla jednocześnie, że jeśli sam Lewandowski nie wiedział, że dyplom został "kupiony" i nie można byłoby mu przypisać winy za ten czyn.