Robert Lewandowski bez cienia wątpliwości zdobył wykształcenie wyższe w warszawskiej Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie. W 2017 r. obronił tam pracę licencjacką, a trzy lata później magisterską. Te dwa dyplomy nie budzą żadnych podejrzeń, ale inaczej jest w sprawie nieistniejącej już Wyższej Szkoły Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych w Łodzi. Pod tym samym adresem od lat działa Uczelnia Nauk Społecznych (UNS). Jak ustalił Onet, kapitan reprezentacji Polski miał uzyskać w niejasnych okolicznościach dyplomy na tej uczelni zarządzanej przez żonę Zbigniewa D. - zatrzymanego pod zarzutem handlu dyplomami. On sam był na WSEZiNS kanclerzem, później został wykładowcą na UNS, a w roli kanclerza zastąpił go syn, który obecnie jest rektorem tej uczelni. Sprawa toczy się od pięciu lat, a Onet przekazał właśnie nowe fakty po rozmowie z dr Barbarą Mrozińską, u której piłkarz miał zdać egzaminy, na których w ogóle się nie pojawił!
Afera z dyplomami Roberta Lewandowskiego
Dziennikarz Łukasz Cieśla ustalił w organach ścigania, że Lewandowski ma dwa dyplomy z pedagogiki na wspomnianej łódzkiej uczelni. Miał je otrzymać bez uczęszczania na zajęcia, a po zatrzymaniu Zbigniewa D. w 2019 r. miały zostać znalezione. To wtedy kanclerz WSEZiNS został przyłapany na gorącym uczynku podczas prowokacji policyjnej, a w ręce śledczych wpadła kopia dyplomu Lewandowskiego z podpisem jego żony-rektora tej uczelni. Teraz była wykładowczyni łódzkiej placówki po przesłuchaniu przez śledczych z Gdańska publicznie podważyła prawidłowość ich zdobycia.
- Gdyby zdawał u mnie egzamin, musiałby do mnie przyjechać. Tymczasem z karty jego ocen wynikało, że zaliczył u mnie dwa przedmioty, a takiej sytuacji na pewno nie było, zapamiętałabym tak znanego studenta - powiedziała Onetowi. Wcześniej na platformie X napisała wprost, że piłkarz "kupił dyplom" na WSEZiNS. "Robert Lewandowski kupił dyplom w prywatnej uczelni w Łodzi. Piszę to z całą odpowiedzialnością bo „zdał” u mnie dwa egzaminy. O wszystkim dowiedziałam się w czasie przesłuchania jako świadek w tej obrzydliwej sprawie" - brzmi jej wpis.
Publicznie padły więc bardzo poważne oskarżenia, a Onet skontaktował się ze środowiskiem Lewandowskiego. "W odpowiedzi na zadane pytania informuję, że w sprawie dotyczącej Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi Robert Lewandowski ma status świadka i w uzgodnionym terminie odpowie na wszystkie pytania stosownych organów. Robert Lewandowski nie ma w tej sprawie nic do ukrycia i zależy mu na jej pełnym wyjaśnieniu w ramach toczącego się postępowania" - brzmi oficjalne oświadczenie prawnika piłkarza, Kamila Gorzelniaka.
Rzeczniczka gdańskiej prokuratury Grażyna Wawryniuk przekazała z kolei Onetowi, że Lewandowski nie był do tej pory przesłuchiwany i nic jej nie wiadomo na temat tego, czy będzie. Prokuratura nie ma jednak w zwyczaju - z uwagi na dobro śledztwa - uprzedzać, czy kogoś przesłucha. Cała sprawa ciągnie się od 2019 r. i wygląda na to, że jej wyjaśnienie jeszcze trochę potrwa.