Po pierwszej połowie był remis 1:1. Prowadziliśmy po golu strzelonym przez Roberta Lewandowskiego. Dla Belgów w końcówce tej części trafił Axel Witsel. - Chcieliśmy z tego meczu wydobyć jak najwięcej – powiedział trener Czesław Michniewicz na konferencji prasowej. - Myśleliśmy o tym, żeby zdobyć tutaj punkty. Z takim nastawieniem wyszliśmy na to spotkanie. To było widoczne. Przeciwnik mocno zaczął spotkanie, ale staraliśmy się grać odważnie. Podchodziliśmy wysoko pressingiem. Chcieliśmy budować akcje, składające się z wielu podań, próbowaliśmy wychodzić spod pressingu. To wszystko było obarczone ryzykiem. Kilka takich momentów było, gdy ruszyliśmy odważnie do przodu i za chwilę piłka lądowała w naszym polu karnym. Na szczęście przeciwnicy nie wykorzystywali tych momentów albo świetnie bronił Bartek Drągowski. Zdobyliśmy bramkę po świetnym zachowaniu Roberta Lewandowskiego. Wcześniej też było kilka fajnych akcji. Chcieliśmy przedostawać się pod bramkę przeciwnika bocznymi sektorami. Kuba Kamiński i Sebastian Szymański kilka razy znaleźli się w tych rejonach. Niewiele zabrakło, żebyśmy schodzili na przerwę prowadząc 1:0. Tak się nie stało - analizował trener drużyny narodowej przebieg spotkania w Brukseli.
Jacek Bąk grzmi po klęsce reprezentacji Polski w Lidze Narodów. "Nie można tak wesoło grać w..."
Koszmar Polaków rozegrał się w drugiej odsłonie. Początek nie zapowiadał jednak katastrofy. - Dokonaliśmy dwóch zmian w przerwie, bo Grzesiek Krychowiak miał już żółtą kartkę i baliśmy się, że kolejny faul może spowodować, że dostanie czerwoną kartkę - uzasadniał Michniewicz. - Zmienił go Damian Szymański, wszedł też Bartek Bereszyński. Z Robertem Lewandowskim umówiliśmy się, że zagra do 60 minuty. Szkoda, że zbiegło się to ze stratą bramki. Druga połowa zaczęła się spokojnie niż pierwsza. Wydawało się, że nic złego się nie dzieje. Belgowie podkręcali tempo, nie dawali czasu na przesuwanie i właściwą asekurację, co było kluczowe w tym meczu. Może gdybyśmy skupili się tylko na wybijaniu piłki po autach to skończyłoby się niższą porażką. Ale nie taki był nasz cel. Chcieliśmy grać na tle klasowego zespołu, światowego poziomu. Zapłaciliśmy za to wysoką cenę. Przykry wieczór dla nas. Powiedziałem zawodnikom w szatni, że ten mecz będzie długo siedział w naszych głowach. Musimy zapamiętać momenty, w których nieźle sobie radziliśmy i zapamiętać jak gra przeciwnik na światowym poziomie. Musimy w tę stronę podążać. Innej drogi nie ma. Nie chcemy tylko ograniczać się do przeszkadzania. To było widoczne i stąd taki wynik – tłumaczył trener kadry.
Paweł Golański szczery do bólu po klęsce Polski z Belgią. Były kadrowicz nie gryzł się w język
W drugiej połowie Belgia podkręciła tempo i w efekcie strzeliła pięć goli. - Po bramce na 2:1 chcieliśmy odrobić tę stratę i coraz mocniej się odkrywaliśmy - przyznał selekcjoner. - Każda strata powodowała, że tych przestrzeni dla Belgów było dużo. W pierwszej połowie tak nie było. Później ruszaliśmy do przodu i za plecami zostawało dużo miejsca. Belgowie po zdobyciu drugiej bramki zaczęli jeszcze szybciej grać. Z upływem minut niektórym piłkarzom brakowało sił. Kilka naszych prostych błędów napędzało rywala. Jak podnosiliśmy troszeczkę głowę to dostawaliśmy bramkę. Każda kolejna bramka odbierała nam poczucie, że jeszcze coś możemy zmienić w tym meczu. Belgowie chcieli zamazać wrażenie ze starcia z Holandią. Nie było takiego momentu, że się tym zadowalają. Pierwsza połowa była dla nas obiecująca, a druga to gorzka lekcja z którą musimy się zmierzyć i wyciągnąć wnioski. Grając przeciwko takiej drużynie jak Belgia nie możesz popełniać błędów. Jak to robisz to przeciwnik to wykorzystuje. Przy słabszym rywalu takie błędy jak dziś w środku boiska nie zawsze kończą się stratą bramki. Wszystko było szybkie w tym meczu i momentami za szybkie dla nas – podsumował występ trener Czesław Michniewicz na konferencji prasowej.
Cezary Kulesza WŚCIEKŁY po katastrofalnym meczu Polaków. Padły ważne słowa