"Super Express": - To była łatwa czy trudna decyzja? Zamiana Betisu na Toronto...
Damien Perquis: - Na pewno nie była pochopna. Zanim zdecydowałem się podpisać kontrakt w Kanadzie, poleciałem do Toronto, żeby na własne oczy zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Obejrzałem infrastrukturę klubu, porozmawiałem z działaczami i przekonałem się do projektu.
- Ale co dokładnie cię przekonało? Bo chyba nie poziom Major League Soccer...
- Nie ma co przekonywać, że to czołowa liga świata. Ale rozmawiałem z kilkoma piłkarzami, którzy w niej grają i mówią, że MLS cały czas się rozwija. W Toronto też ambicje są coraz większe. W tym okienku transferowym klub ściągnął Joze Altidore'a z Fulham, Bruno Cheyrou, byłego gracza Marsylii, trafi też do nas Sebastian Giovinco z Juventusu. To nie są anonimy. Celem jest awans do play-off. A poza tym... Miałem kilka innych ofert, między innymi z Francji, ale krótkoterminowych. I to mnie do nich zniechęcało. Nie chciałem, żeby rodzina tułała się co chwila z miejsca na miejsce. Oferta Toronto daje stabilizację. Podpisałem umowę na dwa lata z opcją przedłużenia o dwa kolejne.
Jacek Magdziński: Angola? Mam tutaj klawe życie [ZDJĘCIA]
- Dziwny był ten twój pobyt w Betisie. Najpierw grałeś, potem miałeś serię kontuzji, niedawno znów wróciłeś do gry, przedłużyłeś kontrakt, a zaraz potem wypadłeś na dobre z łask trenera...
- Taki słodko-gorzki ten pobyt. Ostatnie tygodnie upewniły mnie jednak w przekonaniu, że dłużej nie ma sensu tego ciągnąć. Fajnie dostawać dobrą wypłatę, ale jeszcze fajniej grać w piłkę. Potrzebowałem zmiany z wielu względów, między innymi chodzi o kadrę.
- No właśnie. Pytanie tylko, czy wyjeżdżając do Kanady, nie tracisz bezpowrotnie szansy powrotu do reprezentacji?
- Mam nadzieję, że będzie odwrotnie. Ja z walki o kadrę nie rezygnuję. Wprawdzie ostatni kontakt ze sztabem miałem dawno temu, ale chcę się przypomnieć, narobić jako gracz Toronto pozytywnego hałasu. Może dzięki temu selekcjoner znów zwróci na mnie uwagę. Euro 2012 było dla mnie wyjątkowe. Euro 2016 we Francji również byłoby w moim przypadku czymś niezwykłym, z wiadomych względów. Dlatego warto o nie powalczyć. Zdaję sobie sprawę, że grając w MLS nie będę dla trenera tak widoczny jak w Europie, ale lepsze to niż trybuny w Betisie... Jakaś nadzieja, że wrócę do kadry, wciąż się we mnie tli.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail