Maxi – wychowanek akademii piłkarskiej Manchesteru United – do polskiej reprezentacji trafił dzięki polskiej mamie; jego tato jest Nigeryjczykiem. Nim w wieku 7 lat trafił do szkółki legendarnego klubu z Old Trafford, bawił się jeszcze piłką w Beechfield i w Burnley, a nawet (przez parę tygodni) w Manchesterze City. Ostatecznie został jednak „Czerwonym Diabłem”, w ubiegłym sezonie z juniorskim zespołem tego klubu sięgając po FA Youth Cup. Od stycznia jest piłkarzem Altrinchham – drużyny występującej w National League, czyli na piątym poziomie rozgrywkowym w Anglii. Wypożyczenie skończy się z końcem maja. Na razie zagrał w sześciu grach o punkty, w roli prawego, środkowego bądź defensywnego pomocnika, zdobywając dwa gole. W kadrze trenera Brosza zaliczył z kolei w ciągu 12 miesięcy siedem występów.
„Super Express”: - Urodziłeś się w Anglii, a więc ojczyźnie futbolu. Ale przecież nie każdy tam urodzony musi kopać piłkę. Jak ty do niej trafiłeś?
Maxi Oyedele: - Mój tato był wielkim fanem futbolu. Kiedy byłem mały, zabierał mnie do parku, gdzie godzinami graliśmy w piłkę. Do wieku 8-10 lat piłka była dla mnie tylko zabawą, choć trenowałem już wówczas w klubie. Ale dopiero wtedy pomyślałem, że futbol jednak może znaczyć coś więcej w moim życiu.
- A jak zapatrywała się na to mama?
- Praktycznie w ogóle w tamtym czasie nie interesowała się futbolem, ale... odegrała wielką rolę w moim piłkarskim rozwoju. To właśnie ona w tamtym okresie najczęściej woziła mnie w różne miejsca – bo w tym wieku próbowałem sił w różnych drużynach - związane z piłką, no i oczywiście na treningi. Z czasem polubiła tę dyscyplinę i teraz bardzo ją moja przygoda z futbolem interesuje, bardzo się w nią angażuje.
- I dzięki mamie wybrałeś reprezentację Polski? Bo mogłeś przecież zagrać w angielskiej albo nigeryjskiej.
- Polska federacja jako pierwsza wyraziła mną zainteresowanie, zaprosiła na zgrupowanie, na mecz reprezentacji. A mnie zależało na tym, żeby spróbować swych sił na międzynarodowej arenie. Za mną dopiero kilka spotkań, ale jestem zadowolony z podjętej decyzji.
- Odwiedzasz Polskę również poza meczami reprezentacji?
- Oczywiście. Przez długi czas, jako dziecko, bywałem co roku w Polsce, u babci w Zielonej Górze. Bardzo lubię u niej być, dobrze się tam czuję. No i dzięki temu mówię trochę po polsku, bo tylko tak mogę z babcią rozmawiać. W ostatnich latach miałem jednak znacznie mniej czasu, by przyjeżdżać do Polski. A szkoda, bo chciałbym w końcu zobaczyć nieco w niej nieco więcej miejsc.
- W sieci można znaleźć twoje zdjęcie sprzed paru lat, w towarzystwie np. Paula Pogby. Wyjaśnisz, skąd się wzięło?
- Przez długie lata, jako piłkarz młodzieżowych grup Manchesteru United, miałem możliwość bywania na Old Trafford. Siedzieliśmy razem z tatą, oglądaliśmy te spotkania, kibicowaliśmy. Pogba to jeden z tych zawodników, który zawsze wywierał na mnie ogromne wrażenie, na którym chciałbym się wzorować. Raz czy dwa wpadłem na trening, by go zobaczyć. Spotkanie z nim było dla mnie bardzo ekscytujące; poznać wielką gwiazdę to jest coś!
- Polscy kibice mają wielką nadzieję, że zobaczą cię – jako Polaka – w barwach pierwszej drużyny Manchesteru United. Poprzednim był Tomasz Kuszczak. Pamiętasz go jeszcze?
- Nie, choć wiem, że był przez kilka lat bramkarzem pierwszego zespołu. Niedawno, przy okazji turnieju eliminacyjnego w Gdyni, odwiedził nas zresztą w szatni.
- Jesteś graczem United, ale mogłeś być piłkarzem City, prawda?
- Jako kilkulatek próbowałem sił w różnych klubach. Był wśród nich także Manchester City, ale to była bardzo krótka przygoda.
Nastoletni bramkarz walczy o swe marzenia w Premier League. Oliwier Zych u boku mistrza świata [ROZMOWA SE]
- W ubiegłym sezonie wraz z kolegami z United wygraliście FA Youth Cup. To ważne dla ciebie trofeum?
- Oczywiście. Po 10-11 latach treningów to jedno z moich największych do tej pory osiągnięć piłkarskich, a same rozgrywki – bardzo prestiżowe w tej kategorii wiekowej. Cieszę się, że mogłem być częścią zwycięskiej ekipy.
- Jak przyjąłeś styczniowe wypożyczenie z drużyny młodzieżowej Manchesteru do Altrincham? Jak się odnajdujesz w „dorosłej” piłce w tym zespole?
- Byłem bardzo podekscytowany tym faktem. Wciąż jestem na bardzo wczesnym etapie mojej kariery. To okazja, by zaliczyć jak najwięcej minut w dorosłej piłce i by pokazać ludziom, że potrafię grać – taki jest mój na okres tego wypożyczenia. Myślę, że regularne występy na tym poziomie dadzą mi więcej korzyści, niż występy z rówieśnikami w rozgrywkach młodzieżowych. Zamierzam w Altrincham ciężko pracować każdego dnia i wynieść z tego okresu jak najwięcej doświadczeń.
- A jaki jest twoje piłkarskie marzenie? A może raczej – cel?
- Cel jest na razie oczywisty: grać profesjonalnie w piłkę. A marzenie? Wygrać kiedyś Ligę Mistrzów.