Wątpliwości mieli nie tylko kibice, lecz także telewizyjni komentatorzy. - To nie nasi wbiegli w pole karne, więc sędzia powinien to puścić - mówił Tomasz Hajto po nakazaniu powtórki "jedenastki". - Ewidentnie najpierw wbiegali Portugalczycy, potem dopiero Kędziora i reszta - dodał współkomentujący na Polsacie Sport Mateusz Borek. Podobnego zdania był Dariusz Szpakowski z TVP. - W momencie uderzenia nikt nie wbiegł w pole karne. Dziwię się rosyjskiemu arbitrowi - stwierdził nestor polskich komentatorów. Kto miał rację? Okazuje się, że żaden z wyżej wymienionych.
Sytuacji nie ułatwiał fakt, że realizator nie pokazał całego planu, tylko kilku zawodników. Chodzi o to, że podczas wykonywania rzutu karnego wszyscy zawodnicy poza strzelcem muszą znajdować się w odległości co najmniej 9,15 metra od piłki. Odległość tę wyznacza również łuk, tworzący z linią pola karnego literę "D". Zawodnicy faktycznie nie przekroczyli linii pola karnego, ale wbiegli w przestrzeń właśnie tej litery "D". To zabronione, o czym często się zapomina.