Dominik Furman: Jestem na dnie

i

Autor: archiwum se.pl

Dominik Furman na zakręcie kariery: Jestem na dnie!

2014-11-05 17:50

Prawie rok temu Dominik Furman (22 l.) przeszedł z Legii Warszawa do Toulouse FC za 2,7 miliona euro i miał robić karierę w Ligue 1. Rzeczywistość okazała się brutalna. Młody pomocnik zamiast grać, siedzi wyłącznie na ławce albo na trybunach. - To najtrudniejszy okres w mojej karierze - powiedział szczerze Furman w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - W ciągu 9 miesięcy zagrałeś w Tuluzie przez 155 minut, w tym 38 w tym sezonie. Dramat...

Dominik Furman: - No dramat. Moja sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Nie gram, ale nie chcę nikomu niczego udowadniać. Chcę po prostu wyjść na boisko w oficjalnym meczu, zagrać, poczuć tę atmosferę.

- Myślisz, że w Tuluzie będzie ci to dane?

- Nie wiem, naprawdę. Ale chcę grać, jeśli nie w Tuluzie, to w innym klubie.

- Spekuluje się, że interesują się tobą Burnley, Auxerre, Sochaux i Osasuna. Jest coś na rzeczy?

- O tych klubach wiem z prasy. Menedżer nic mi nie mówił, więc na razie chyba jest cisza. Ale żadnej opcji nie wykluczam, ważne, żebym w nowym klubie wreszcie zaczął grać. Domyślam się, że o Osasunie mówi się ze względu na to, że pracuje tam trener Jan Urban, który dał mi szansę.

Artur Boruc wyrósł na bohatera Bournemouth

- A powrót do Polski wchodzi w grę?

- Oczywiście. Nie wykluczam niczego. Chcę po prostu zacząć grać. Nie będę mówił, że polska liga jest zła, bo bym skłamał. Są fajne stadiony, przychodzą do niej coraz lepsi zawodnicy. A poza tym czasem warto zrobić jeden krok w tył, żeby postawić dwa do przodu.

- Trener Tuluzy Alain Casanova powiedział, że nie prezentujesz jeszcze poziomu, jakiego oczekuje. Twierdzi, że brakuje ci agresji i waleczności. Co ty na to?

- Co mam powiedzieć... Widocznie czegoś mi brakuje. Ale też znam swoje umiejętności i nie chcę nikomu udowadniać, że potrafię grać w piłkę. Przecież wszyscy widzieli mnie i w Legii, i w młodzieżowej reprezentacji. Każdy może mnie ocenić. Doskonale wiem, że teraz można powiedzieć, że Furman niepotrzebnie połasił się na pieniądze, poleciał do Francji, a siedzi na trybunach. I generalnie, że się nie nadaje. Chcę się podnieść, ale przyznaję, że jestem teraz na dnie. I tkwię w nim po same uszy.

- Aż tak źle?

- A jak to inaczej nazwać? Dno. Masakra. Wiele bym dał, żebym teraz mógł po prostu pograć. Strasznie brakuje mi meczów.

- Brzmisz jak człowiek strasznie załamany.

- Ale się nie załamuję. Nie mogę. Muszę teraz pokazać przysłowiowe "cojones". I zacząć grać - nieważne, czy w Tuluzie, czy w innym klubie. A z tego dna się odbiję, zobaczycie.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze