"Super Express" jako pierwszy dotarł do Gary'ego Megsona (49 l.), trenera Boltonu Wanderers, klubu, w którym Ebi Smolarek (27 l.) spędzi najbliższy sezon. Anglik chwali Polaka, ale nie ukrywa, że naszego napastnika czeka mnóstwo pracy, jeśli chce zostać w klubie dłużej niż tylko przez najbliższy sezon.
- Cieszymy się, że udało nam się ściągnąć tak dobrego piłkarza, ale wszyscy jesteśmy świadomi, że Smolarkowi wcale nie będzie tu łatwo - ostrzega Megson. - Ebi jak najszybciej musi zapomnieć, że grał w Hiszpanii. Tam możesz zaatakować, a potem spokojnie, niespecjalnie się spiesząc, wracasz pod własną bramkę. W Anglii to wykluczone. U nas biega się cały czas i Smolarek musi się do tego przyzwyczaić. Nie ma żadnej taryfy ulgowej, Ebi będzie musiał wykonać swoją część roboty w defensywie - wyjaśnia Megson, ale zaznacza, że Polak dostanie czas na aklimatyzację.
- Oczywiste jest, że musimy poczekać, aż Smolarek poczuje się u nas jak u siebie. Nikt nie zamierza wymagać od niego cudów od pierwszego dnia. Bolton nie jest byle jakim klubem, do którego każdy może wejść z marszu i grać. Mamy dobrych piłkarzy, prezentujemy niezły poziom i chcemy, aby tak samo było w przypadku Smolarka - tłumaczy trener.
Megson wie, że ostatnio Smolarkowi wybitnie nie szło. Ani w klubie, ani w reprezentacji. Skąd więc pomysł, by ściągnąć go do najbardziej wymagającej ligi świata?
- Wierzymy, że w Anglii Ebi pokaże to, co prezentował w Feyenoordzie, Borussii Dortmund, a zwłaszcza w reprezentacji Polski. Wiem, że w Hiszpanii zbyt wielu goli nie strzelił, ale bądźmy szczerzy: gdyby zdobył tam tych bramek mnóstwo, to Boltonu nie byłoby na niego stać - przyznaje Megson.
Smolarek przyleciał do Boltonu w sobotę rano i zobaczył mecz swojej drużyny z West Bromwich Albion (0:0). A już dziś nasz snajper zamelduje się na zgrupowaniu reprezentacji. Na debiut w Boltonie poczeka do 13 września, kiedy "Kłusaki" grają na wyjeździe z Fulham. Potem zaczyna się wielka gra: 20 września z Arsenalem, a tydzień później z Manchesterem United.