O zainteresowaniu HSV bezrobotnym reprezentantem Polski media donosiły od tygodnia. Jednak Hamburg nie mógł się zdecydować na podpisanie ze Smolarkiem umowy. Niemcy obawiali się, że Ebi pozostaje tak długo bez klubu i że jest daleki od wysokiej formy.
- A my nie mamy czasu, potrzebujemy kogoś, kto będzie mógł zagrać na najwyż-szym poziomie już teraz - tłumaczył trener Labbadia.
Wreszcie szkoleniowiec HSV postanowił przyjrzeć się polskiemu napastnikowi.
- W poniedziałek późnym wieczorem zadzwonił do mnie trener Labbadia i zaprosił na wtorkowy przedpołudniowy trening - zdradził na swojej oficjalnej stronie Ebi. - Mam zamiar pokazać się z dobrej strony.
Przez ostatnie tygodnie Smolarek mieszkał w Holandii, gdzie trenował indywidualnie. Wczoraj rano wsiadł w samolot i po godzinie był w Hamburgu. Na początek czekały go dokładne badania wydolnościowe, które wykazały, że z kondycją Smolarka wszystko jest w porządku. Potem były snajper Borussii Dortmund, Racingu Santander i Boltonu wziął udział w treningu. Podczas zajęć widać było, że bardzo mu zależy, żeby pokazać, że jest w formie.
- Czuję się świetnie, jestem gotowy do gry i bardzo szczęśliwy, że tutaj jestem - powiedział na oficjalnej stronie HSV. - Znam ligę, znam język, a HSV to wielki klub. Miałem inne propozycje, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. Tutaj chcę wreszcie udowodnić, że wciąż jestem groźnym napastnikiem.
Po wczorajszych zajęciach Ebi wrócił wieczorem do Holandii. To dlatego, że zespół z Hamburga gra dziś wyjazdowy mecz w Pucharze Niemiec z Osnabruck. W czwartek, kiedy HSV wróci do domu, Polak znów dołączy do drużyny i będzie trenował, aż trener Labbadia podejmie decyzję, czy chce go pozyskać.
HSV dobrze rozpoczął sezon, ale ma wielkie problemy kadrowe z powodu poważnych kontuzji kilku ofensywnych graczy. Dlatego Ebi ma duże szanse na kontrakt. - Chcę mu się dokładnie przyjrzeć i zobaczyć, na co go w tej chwili stać - mówi Labbadia.